Na konferencji po spotkaniu we wtorek rano w Warszawie z szefową estońskiego rządu premier poinformował, że rozmawiali o kluczowych tematach związanych z Ukrainą, NATO i UE. Morawiecki wyraził zadowolenie, że Estonia myśli podobnie jak Polska i podkreślił, że w trudnych czasach szczególnie ważna jest wspólna polityka oraz wsparcie w naszym regionie.

Reklama

"Obecne czasy są przełomowe"

Zdaniem premiera, obecne czasy są przełomowe i mogą określić sytuację na najbliższe dekady. W trudnych czasach społeczeństwa potrzebują też sprawdzonych przywódców - powiedział Morawiecki zwracając uwagę, że Kallas wygrała niedawne wybory w Estonii. Cieszę się, że możemy kontynuować naszą wspólną opowieść dla naszych partnerów w Zachodniej Europie, ale także wspólne starania związane z tym, co się dzieje w naszym regionie - mówił.

Reklama

Premier zwracał też uwagę na wysiłek, jaki Estonia wykonuje w związku z sytuacją wojenną na Ukrainie. Wskazał, że znaczna część zasobów wojskowych i budżetowych tego kraju jest przekazywanych Ukrainie. Wysiłek ten - dodał - jest dostrzegany na całym świecie i doceniany m.in. w Ukrainie i Europie Środkowej.

Reklama

Walka Dawida z Goliatem

Zdajemy sobie sprawę, że dzisiejsza walka na Ukrainie, to taka walka Dawida z Goliatem i Dawid musi mieć tę nowoczesną broń, by mógł zwyciężyć w tej nierównej walce, która ma tam miejsce - stwierdził Morawiecki.Przypomniał też, że Polska uczestniczy w inicjatywie dotyczącej odszukiwania dzieci ukraińskich porwanych przez Rosję. Prosimy też Estonię o udział w tej inicjatywie - powiedział.

Morawiecki mówił też, że to znamienne, iż narody, które znajdują się najbliższej potężnego sąsiada znajdują w sobie jednocześnie największą odwagę, aby "we właściwy sposób reagować, tłumaczyć partnerom z Europy Zachodniej". Dodał, że znaczna część wtorkowego spotkania została poświęcona na rozmowę o tym, "jak wyjaśnić rzeczywiste wyzwania, ale też stawkę tej wojny naszym partnerom w zachodniej Europie".

Jednocześnie przestrzegamy, bo Rosja nie jest państwem demokratycznym i Rosja może pozwolić sobie na prowadzenie tej wojny w dłuższej perspektywie czasowej. Rosja i rosyjska opinia publiczna jest cierpliwa - może przetrzymać różne cykle wyborcze, demokratyczne, i to niestety jest wielkie ryzyko, z którym się dzisiaj mierzymy - ocenił.

"Zbyt blisko Rosji, by pozwolić sobie na neutralność"

Jak zaznaczył szef polskiego rządu, Polska i Estonia są położone zbyt blisko Rosji, by pozwolić sobie na neutralność.

Morawiecki wskazał, że współpraca gospodarcza Polski z Estonią przebiega bardzo dobrze, a wymiana handlowa się zwiększa. Sankcje na Rosję muszą być twarde, ale kraje Europy Środkowej muszą mieć wsparcie; nie sztuka nałożyć sankcje i pozostawić kraje, które na skutek tych sankcji również cierpią i mają problemy na rynku wewnętrznym - ocenił premier.

Podczas konferencji prasowej po spotkaniu szefowie rządów zostali zapytani o propozycje nowych sankcji na Rosję ze strony państw G7 i Unii Europejskiej. Jesteśmy tutaj w kontakcie i z Estonią, i z pozostałymi partnerami z całego pasa Europy Środkowej, całego naszego regionu, aby jednym głosem przekonywać z jednej strony G7, a z drugiej strony Komisję Europejską, co do konieczności interwencji i utrzymywania sankcji - powiedział szef polskiego rządu.

Zaznaczył, że "nie sztuką jest nałożyć sankcje na Rosję, a potem pozostawić kraje, które na skutek tych sankcji również cierpią i mają problemy na rynku wewnętrznym".

Wspólne stanowisko

Premier stwierdził, że "tego właśnie doświadcza dzisiaj Polska na rynku rolnym". Parę dni temu rozmawiałem z panem wiceprzewodniczącym (KE - red.) Valdisem Dombrovskisem; jeszcze wcześniej byłem w kontakcie z przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen, właśnie po to, by wypracować wspólne stanowisko. Muszę powiedzieć, że ostatnie dni napawają mnie pewną nutą optymizmu, ponieważ KE zrozumiała, że Polska, Słowacja, Rumunia, Bułgaria, Węgry, czy Republika Czeska - że wszystkie te państwa naprawdę podlegają wielkim procesom wstrząsów gospodarczych na skutek gwałtownego wwozu produktów rolnych z Ukrainy, które miały być - na zasadzie tych korytarzy solidarności, jak je nazywaliśmy - wyeksportowane do innych krajów - mówił Morawiecki.

Jak najbardziej chcemy utrzymać twardy pakiet sankcji i nie pozwolić Putinowi szantażować G7 i Unii Europejskiej. Co to oznacza? Sankcje muszą być twarde, ale kraje Europy Środkowej muszą mieć wsparcie w zakresie ochrony swoich produktów rolnych, swoich rynków - i to się dzieje w ostatnich dwóch tygodniach - powiedział polski premier Morawiecki.

Z kolei premier Kallas wskazywała, że dla państw graniczących z Rosją ułatwieniem byłoby całkowite embargo na handel z tym krajem. Zdajemy sobie sprawę, że wszystkie te towary, które były eksportowane do Rosji, są teraz eksportowane do państw trzecich - chodzi o obchodzenie sankcji. Musimy znaleźć jakieś rozwiązania, by zamknąć te luki - oceniła.

Premier Estonii: Chodzi o porządek międzynarodowy

Wojna w Ukrainie to nie tylko walka o to, czy Ukraina ma prawo do istnienia, jako wolny, niezależny kraj, ale chodzi tutaj także o porządek międzynarodowy; wolność i pokój jest tutaj stawką - powiedziała we wtorek w Warszawie premier Estonii Kaja Kallas, która była pytana o słowa ambasadora Chin we Francji. Ten stwierdził, że kraje byłego ZSRR "nie mają czynnego statusu według prawa międzynarodowego".

W związku z tym każdy patrzy na to, czy jest akceptacja czy brak akceptacji tego, co się dzieje. Te komentarze właśnie z tego się wywodzą - dodała premier Kallas.

My poprosiliśmy ambasadora, by wyjaśnił, co tak naprawdę myślą Chiny. Na razie te komentarze są określane jako mało ważne, ale musimy pamiętać, że wszyscy odnotowują, jak międzynarodowa wspólnota reaguje na to, co się dzieje w Ukrainie - podkreśliła premier Estonii. Dodała, że kiedy dochodzi do agresji na niezależny kraj, wszyscy dyktatorzy na świecie patrzą, czy im się to opłaca. Dlatego nie możemy tego zaakceptować. Wolność i pokój jest tutaj stawką - zaznaczyła Kallas.

"Kraje byłego ZSRR nie mają czynnego statusu"

Ambasador Chin we Francji Lu Shaye w piątkowym wywiadzie dla telewizji LCI został zapytany o stanowisko wobec anektowanego Krymu. Dyplomata odpowiedział: "zależy, jak patrzeć na to zagadnienie", podkreślając, że "nie jest to takie proste". Dodał, że półwysep "początkowo był rosyjski". Dziennikarz zauważył, że według prawa międzynarodowego Krym należy do Ukrainy. Według prawa międzynarodowego nawet kraje byłego ZSRR nie mają czynnego statusu, bo nie ma międzynarodowej umowy, która by potwierdzała ich status jako suwerennych państw - powiedział ambasador.

Słowa wywołały krytykę ze strony m.in. Ukrainy i krajów bałtyckich. Do ministerstw spraw zagranicznych Litwy, Łotwy i Estonii wezwani zostali szefowie chińskich placówek dyplomatycznych w tych krajach. W poniedziałek rzeczniczka MSZ w Pekinie Mao Ning zapewniła, że Chiny szanują status krajów poradzieckich jako niepodległych, suwerennych państw. Z kolei ambasada Chin we Francji oświadczyła, że wypowiedź ambasadora to jego osobista opinia, której nie należy nadinterpretować i traktować jako politycznej deklaracji Pekinu.

Rafał Białkowski, Grzegorz Bruszewski, Karolina Kropiwiec