Zaczynające się jutro posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej nie przyniesie zmian stóp procentowych - oceniają ekonomiści. Główna stopa Narodowego Banku Polskiego od września pozostaje na poziomie 6,75 proc. Oficjalnie RPP nadal jest w cyklu podwyżek, ale od kilku miesięcy przedstawiciele rady na czele z prezesem NBP Adamem Glapińskim mówią o przerwie w podnoszeniu kosztu kredytu.

Reklama

Dwa główne powody to inflacja i PKB. "Rada pozostanie w trybie oczekiwania na bardziej wiarygodne sygnały z gospodarki na temat tendencji w zakresie wzrostu gospodarczego i inflacji. Informacje, które pojawiały się ostatnio, były różnokierunkowe" - podkreślają w piątkowym komentarzu analitycy Santander Bank Polska. Wskazują, że gospodarka hamuje wolniej, niż oczekiwano, ale towarzyszy temu słabość konsumpcji, związana m.in. z realnym spadkiem płac. "Ceny surowców i energii się cofają, co sprzyja schodzeniu ze szczytów głównych wskaźników inflacji w wielu krajach, ale jednocześnie inflacja bazowa wykazuje się na ogół znacznie większą uporczywością" - dodają ekonomiści Santandera.

Rynek finansowy zastanawia się już, kiedy RPP zacznie obniżać stopy. Kontrakty FRA (forward rate agreement, czyli „zakłady” o wysokość stóp procentowych za określony czas, np. sześć miesięcy) wskazują, że pierwsza obniżka jest możliwa jeszcze przed końcem III kw., a za rok WIBOR powinien znaleźć się w okolicach 6 proc.

Oczekiwaniom obniżek stóp procentowych sprzyja spodziewane hamowanie inflacji. W I kw. ceny mogą rosnąć w tempie przekraczającym nawet 20 proc. w skali roku, ale późną jesienią może ono być już o połowę mniejsze. Będziemy to zawdzięczać w dużej mierze efektom statystycznym. Do tego, by roczna inflacja się obniżała, wystarczy, by miesięczne wzrosty w tym roku były mniejsze niż w ubiegłym, gdy byliśmy świadkami dużych podwyżek cen żywności czy energii.

Reklama

Stabilizację stóp procentowych już odczuwają spłacający kredyty. Od jesieni 2021 r. systematycznie dostawali zawiadomienia o wzroście rat. Teraz mogą one iść nieco w dół. Trzymiesięczny WIBOR, podstawa do obliczania oprocentowania kredytów hipotecznych, w pierwszej połowie listopada wynosił 7,6 proc., obecnie jest już poniżej 7 proc.

Dziennik Gazeta Prawna

Wolniej spada jednomiesięczny WIRON, który będzie prawdopodobnie stopą bazową dla hipotek po likwidacji WIBOR. Nowa stawka wynosi obecnie ok. 5,85 proc. Jest o 0,5 pkt proc. niższa od listopadowego rekordu.

Jeszcze trzy miesiące temu rynek przewidywał podwyżki stóp procentowych w Polsce. Wtedy spodziewano się, że główna może dojść nawet do 8 proc. Jesienią ub.r. rentowność obligacji skarbowych polskiego rządu zbliżała się do 9 proc. Obecnie jest to ok. 6 proc. Ten spadek ma źródło w trendach na rynku globalnym, ale to również wskazówka, że stopy procentowe nie powinny już iść w górę, a raczej będą obniżane.

To, co dzieje się na rynkach światowych, zależy od decyzji głównych banków centralnych. Rezerwa Federalna, Europejski Bank Centralny i Bank Anglii zachowały się w ubiegłym tygodniu zgodnie z oczekiwaniami: wszystkie podniosły oprocentowanie. Amerykański Fed zwiększył koszt pieniądza o 0,25 pkt proc., do przedziału 4,5-4,75 proc. Podstawowa stopa w strefie euro po podwyżce o 0,5 pkt proc. wynosi obecnie 3,25 proc. W Wielkiej Brytanii po podwyżce w podobnej skali główna stopa to 4 proc.

Banki na świecie podnoszą stopy procentowe, choć i tam inflacja się obniża. Zróżnicowane są natomiast perspektywy wzrostu gospodarczego. W USA rosną obawy o recesję, chociaż piątkowe dane z rynku pracy okazały się lepsze od prognoz. W styczniu przybyło tam ponad 0,5 mln etatów, a stopa bezrobocia spadła do 3,4 proc., najniższego poziomu od 1969 r. W strefie euro nastąpił wzrost optymizmu, ponieważ według wstępnych danych w końcówce ub.r. europejskiej gospodarce udało się uniknąć recesji.

Reklama

Inwestorzy odebrali ostatnie decyzje głównych banków i wypowiedzi ich szefów jako „gołębie”. Nie spodziewają się już podwyżek stóp prawie w ogóle (przynajmniej w USA i Wielkiej Brytanii) albo tylko niewielkich (w strefie euro).

Takie nastawienie sprzyja wzrostom notowań akcji i obligacji, czyli w przypadku tych ostatnich - spadkowi rentowności. Amerykańska giełda jest najwyżej od kilku miesięcy i urosła w ciągu minionego tygodnia, mimo piątkowego pogorszenia nastrojów po pojawieniu się zaskakująco dobrych danych z rynku pracy. Brytyjski indeks FTSE 100 znalazł się w piątek na najwyższym poziomie w historii (ponad 7,9 tys. pkt; od początku roku urósł o 6 proc.).

Decyzje banków centralnych szybko przekładają się na notowania walut. Po środowej decyzji Fedu dolar wyraźnie stracił na wartości. Za euro pierwszy raz od kwietnia ub.r. płacono ponad 1,1 dol. Dzień później - po decyzji EBC - było to już 1,08 dol.