W kwietniu minie siedem lat od wprowadzenia programu „Rodzina 500+”, tymczasem z danych o demografii płyną niemal same złe informacje. Wprawdzie początkowo wskaźnik dzietności lekko wzrósł, ale od pandemicznego 2020 r. jest już tylko gorzej. O porażce polityki prorodzinnej w Polsce najlepiej świadczy to, że dla wielu źródłem nadziei w tym obszarze stał się przyjazd uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy.

Reklama

Najłatwiej byłoby załamać ręce i stwierdzić, że nic więcej nie da się już zrobić. Że niski poziom urodzeń w naszym kręgu kulturowym wiąże się ze wzrostem zamożności – dzieci przestały być niezbędne do zapewnienia sobie godnej starości. Posiadanie potomstwa nie jest już także wiodącym źródłem życiowej satysfakcji. Problem z takim myśleniem polega na tym, że w wielu państwach Unii Europejskiej – w większości bogatszych od Polski – rodzi się zdecydowanie więcej dzieci niż u nas. Najwyraźniej coś więc nie gra z nadwiślańskim porządkiem ekonomiczno-społecznym.

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM “DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>