Posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński przedstawili wyniki swojej kontroli poselskiej, jaką przeprowadzili m.in. w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim.
Badali, jak mówili, dzieje działki, którą przed 20 laty zakupił obecny premier Mateusz Morawiecki, a która - jak twierdzili - wcześniej została wyłudzona przez jedną z wrocławskich parafii. - Te grunty nigdy nie powinny być przekazane parafii i powinny wciąż należeć do Skarbu Państwa - powiedział Szczerba. - Pytanie tylko, od kiedy Mateusz Morawiecki wiedział o tym szwindlu - dodał.
Dwa wnioski, dwie parafie, proboszcz jeden
Poseł Joński wyjaśniał, że zgodnie z ówczesnym prawem parafia mogła nabyć od Skarbu Państwa tylko 15 ha gruntu, jednak parafia św. Elżbiety we Wrocławiu nabyła aż 30 ha. Było to możliwe, bo nastąpiło przekształcenie parafii garnizonowej w parafię cywilno-wojskową św. Elżbiety. Jak powiedział Joński, przekształcenie te służyło jedynie temu, by obie parafie mogły wystąpić do wojewody o należne 15 ha gruntu, choć w rzeczywistości była to jedna parafia, z tym samym proboszczem.
Posłowie ujawnili dwa wnioski w tej sprawie. Wniosek pierwszy, jak mówił Szczerba, to wniosek parafii garnizonowej z 3 września 1998 roku do wojewody wrocławskiego o przyznanie 15 ha. Natomiast drugi wniosek to wniosek parafii cywilno-wojskowej do wojewody dolnośląskiego z 9 września 1999 roku. - Ten sam proboszcz dwukrotnie składa wniosek - mówił Szczerba.
Dodatkowo ten drugi wniosek, podkreślali posłowie KO, ma datę późniejszą niż decyzja wojewody o przyznaniu drugiej działki na 15 ha. Ponadto, jak mówili, wniosek jest złożony 9 września 1999, a w decyzji administracyjnej wojewoda twierdzi, że wniosek został złożony 3 września 1998 roku. Na to wszystko nakłada się jeszcze reforma administracyjna, dzięki której łatwiej wykryć fałszerstwo - mówili posłowie. Od 1 stycznia 1999 roku istniało bowiem województwo dolnośląskie, a przed tą datą województwo wrocławskie.
Zdaniem Szczerby oba wnioski to dowód na to, że następowało "fałszowanie dokumentów po to, by te grunty trafiły do określonych odbiorców".
- Ktoś myślał o tym, jak wyciągnąć dodatkowe 15 ha na parafię, choć te 15 ha wcale się nie należało - mówił Joński. - Jaki jest skutek? Taki, że te dodatkowe 15 ha może za bezcen kupić później Morawiecki - dodał Szczerba.
Posłowie ujawnili, że proboszczem parafii św. Elżbiety, który sprzedał działkę obecnemu premierowi jest - jak powiedzieli - "były współpracownik SB, który w 2018 roku, gdy Mateusz Morawiecki był premierem, został awansowany na generała".
- Mamy do czynienia z wyłudzeniem dodatkowych 15 ha i nie mamy wątpliwości, że te grunty, które zostały w nieprawidłowy sposób przekazane, powinny wrócić do Skarbu Państwa - powiedział Joński. - Mamy też podejrzenia, że wszystko odbywało się za wiedzą osób, którzy potem kupowały tę ziemie - dodał Szczerba, przypominając, że w sierpniu ubiegłego roku żona premiera sprzedała tę działkę za 15 milionów zł.
Posłowie zapowiedzieli że zwrócą się do prokuratury, aby wznowiła śledztwo w tej sprawie, choć, jak dodali, nie wierzą by to nastąpiło, gdy prokuraturą kieruje Zbigniew Ziobro. Zapowiedzieli zarazem powrót do sprawy po ewentualnym zwycięstwie wyborczym.
Rzecznik PiS: Pytanie skierowane pod niewłaściwy adres
Rzecznik PiS Rafał Bochenek był pytany, czy - w związku z doniesieniami posłów KO - premier Morawiecki nie powinien wyłożyć na stół wszystkich dokumentów dotyczących zakupu działek pod Wrocławiem. Bochenek odparł, że to pytanie jest skierowane pod niewłaściwy adres, ponieważ jest rzecznikiem partii. - Proszę kierować do osób zainteresowanych te pytania, ciężko mi się ustosunkować, dlatego że to są jakieś rewelacje medialne (...) nie wiem, czy one są prawdziwe, czy to są pewne sugestie, plotki, domysły - powiedział Bochenek.
Dziennikarze dopytywali w tym kontekście, czy obiecywane przez PiS rozwiązania ustawowe dotyczące jawności majątków rodzin polityków to już sprawa przeszła, czy też jest szansa, że będą jeszcze, ponownie takie rozwiązania procedowane. - Nie mam informacji, aby taka ustawa teraz była procedowana w polskim parlamencie, natomiast my zawsze byliśmy za maksymalną jawnością - powiedział Bochenek.
Orzeczenie TK
W listopadzie 2021 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że niekonstytucyjne są przepisy ws. oświadczeń majątkowych najważniejszych urzędników państwowych odnoszące się do majątku ich dzieci, dzieci ich małżonka i dzieci przez nich przysposobionych. Regulację w sprawie jawności majątku rodzin najważniejszych urzędników państwowych, także ich małżonków - przed jej podpisaniem - zaskarżył w 2019 r. prezydent Andrzej Duda. W związku z orzeczeniem TK ustawa ta nie została podpisana przez prezydenta i nie weszła w życie.
O dwóch działkach wielkości 14,8 oraz 0,19 hektara na wrocławskim Oporowie, kupionych w 2002 roku przez Mateusza i Iwonę Morawieckich, zrobiło się głośno w 2019 roku po publikacji "Gazety Wyborczej". Napisała ona, że warte w chwili zakupu 4 mln złotych działki Morawieccy kupili od Kościoła katolickiego za 700 tys. zł. Po publikacji premier zlecił biegłym wycenę nieruchomości. Ci ich wartość ocenili na 14,3 mln zł. Od grudnia 2013 roku - kiedy Morawiecki był jeszcze prezesem banku BZ WBK - w wyniku podziału majątkuwłaścicielką działek była wyłącznie żona szefa rządu - pisze "GW". Z aktu notarialnego, do którego dotarł TVN24.pl, wynika, że 20 sierpnia 2021 roku Iwona Morawiecka sprzedała działki w sumie za 14,9 mln zł.
W oświadczeniu przesłanym Polskiej Agencji Prasowej po tej publikacji Iwona Morawiecka zaznaczyła, że zakup ziemi na Oporowie odbył się w 2002 roku po cenach rynkowych, bez preferencji cenowych, a "rynkowy poziom ceny został potwierdzony dwoma operatami szacunkowymi wykonanymi przez dwóch różnych biegłych z zakresu obrotu nieruchomościami". Dodała, że w 2012 r. wykupiony został właściciel 25 proc. wskazanych działek, bez czego samodzielne dysponowanie nieruchomością było niemożliwe. "W związku z powyższym łączna cena zakupu (rok 2002 oraz 2012) oraz koszty (PCC, notarialne, inne) wyniosła około 2,6 mln złotych" - oświadczyła. W oświadczeniu podała też, że cena sprzedaży ziemi wyniosła 14,9 mln złotych. "Ostatnia wycena wykonana około 2 lata temu, także przez biegłego, określała wartość nieruchomości na około 14 mln złotych" - zaznaczyła.
Piotr Śmiłowicz