Obecny rząd działa dokładnie od roku, otrzymując od elektoratu najgorszą możliwą opinię – podkreśla "NTV". Sondaże wskazują bowiem, że 2/3 Niemców jest niezadowolonych z jego pracy, a prawie połowa ocenia jego działania "bardzo negatywnie". We wschodnich krajach związkowych odsetek niezadowolonych wynosi aż 80 procent.

Reklama

Syreny alarmowe

Gdyby Niemcy mogli ponownie zagłosować dzisiaj, trzy partie wchodzące w skład koalicji (SPD, Zieloni i FDP) nie zdobyłyby już większości głosów. Poparcie dla SPD - partii kanclerza Scholza - spadło w sondażach do 18-20 proc., co oznacza, że od czasu ubiegłorocznych wyborów federalnych partia ta straciła co czwartego wyborcę.

Reklama
Reklama

Socjaldemokraci osiągnęliby teraz wynik słabszy od CDU/CSU aż o 10 punktów procentowych, wyprzedzając o zaledwie kilka punktów AfD. "W Willy Brandt Haus (siedziba SPD - PAP) wyją chyba wszystkie syreny alarmowe, bo przy takich nastrojach partię czeka prawdopodobnie przegrana w nadchodzących wyborach w Berlinie, Bremie, Hesji i Bawarii w 2023 roku" – zauważa "NTV”.

Wewnętrzne spory

Seria sporów wewnątrz rządu to m.in. ciągnące się miesiącami dyskusje o przyszłości elektrowni jądrowych, opłacie gazowej czy obowiązku szczepień, a także ciągłe błędy minister obrony czy polityka wobec uchodźców. "Kluczowi ministrowie uwikłani są w otwarte spory, rozważane są poważne przetasowania w rządzie. (…) W Berlinie coraz głośniej słychać pytanie, czy ta koalicja utrzyma się w parlamencie" – zauważa "NTV".

Według sondażu przeprowadzonego przez pracownię badań Insa, obecna ocena rządu wśród społeczeństwa jest "dostateczna" – co oznacza, że większość Niemców jest rządem rozczarowana, ale nie postrzega go jako całkowitej katastrofy w historii RFN i "jest skłonna dać mu jeszcze szansę".

Ciężar wojny ukraińskiej

"Należy przyznać, że ten rząd, złożony aż z trzech partii, ma fundamentalnie trudną strukturę władzy. Ponadto gabinet ten został obarczony niełatwym ciężarem wojny ukraińskiej. Nie poradził sobie z tym kryzysem świetnie ani sprawnie, działa niepewnie, ale znalazł sposób, by wesprzeć Ukrainę i złagodzić wewnętrzne konsekwencje polityczne dużą ilością pieniędzy" – pisze "NTV".

Na ujemne saldo rządu wpływa m.in. nieskuteczna walka z inflacją oraz zamykanie elektrowni atomowych w środku największego kryzysu energetycznego w Niemczech. Obok sporów i niepowodzeń w polityce krajowej "dochodzi również do poważnych wstrząsów w polityce zagranicznej", by wymienić choćby stosunki z Francją, będące "w najgorszym stanie od dziesięcioleci". Ponadto "polityka europejska jest również całkowicie zatruta z powodu niemieckich indywidualnych poczynań" – podkreśla "NTV".

Rząd jak reprezentacja piłkarska

Po roku pracy rząd, który w umowie koalicyjnej zapowiadał konieczność "odważenia się na większy postęp", stanowi obraz zniechęcenia i pesymizmu. "Republika Federalna coraz bardziej przypomina gigantyczny DFB (Niemiecki Związek Piłki Nożnej), inkrustowany działaczami, bogaty i zadowolony z siebie, uwięziony w przestarzałych strukturach, nadmiernie upolityczniony, bez żadnych osiągnięć. I coraz bardziej spadający w międzynarodowej rywalizacji, nie robiący w tej sprawie nic decydującego" – podsumowuje "NTV".

"Obietnica złożona podczas zaprzysiężenia rządu, że Niemcy ponownie staną się postępowym krajem, została całkowicie zaprzepaszczona. Ten rząd nie stworzył nawet ministerstwa cyfryzacji na miarę XXI wieku" – dodał "NTV", oceniając, że "optymizm i odwaga do modernizacji są tak dalekie temu rządowi, jak tytuł mistrza świata w piłce nożnej niemieckiej reprezentacji".