Pierwszy odcinek bariery elektronicznej na granicy z Białorusią o długości 21 kilometrów działa od tygodnia niedaleko Kuźnicy. Ustawionych jest tam ponad 300 kamer dzienno-nocnych i termowizyjnych. Sygnały z sytemu spływają do Centrum Nadzoru w Białymstoku.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji zamieścił w piątek na Twitterze nagranie z monitoringu na granicy, na którym widać ludzi stojących po stronie białoruskiej przy stalowej zaporze i patrol ustawiony po stronie polskiej.
Zapora na granicy z Białorusią
Tak działa system perymetryczny na granicy z Białorusią. Gdy przy zaporze pojawiają się migranci, natychmiast sygnał idzie do patroli Straży Granicznej, które zapobiegają nielegalnemu przejściu - podkreślił Maciej Wąsik.
Jak poinformował, w piątek Straż Graniczna włączy do systemu kolejny odcinek. Rzeczniczka SG porucznik Anna Michalska wyjaśniła PAP, że to 16-kilometrowy odcinek w okolicach Szudziałowa i Krynek. Jest tam około 250 kamer.
Bariera elektroniczna będzie podzielona na 11 odcinków. Rzeczniczka SG zaznaczyła, że kolejny będzie uruchamiany w najbliższych dniach.
Barierę wykonuje Elektrotim. Jej koszt to ok. 343 mln zł. Docelowo ma zabezpieczyć około 206 kilometrów. Na cały ten system składać się będzie ok. 3 tysięcy kamer i 400 km kabli detekcyjnych oraz 11 kontenerów teletechnicznych. Według MSWiA bariera ma być gotowy do końca roku.
Latem na granicy z Białorusią ukończono zaporę fizyczną, czyli 5,5-metrowy płot ze stalowych przęseł zwieńczony drutem żyletkowym. Ogrodzenie stoi na 186 kilometrach. Bariera elektroniczna obejmie również te odcinki, gdzie go nie ma, np. graniczne rzeki.
Zapora na granicy to odpowiedź na trwającą od połowy 2021 roku presję migracyjną organizowaną przez białoruski reżim.
Koszt całej inwestycji to ok. 1,6 mld złotych.
Autorka: Agnieszka Ziemska