Jak przypomina "SZ", Ramelow już w czasie pełnienia funkcji przewodniczącego Rady Federalnej - wyższej izby niemieckiego parlamentu - zaznaczał, że o Unii Europejskiej trzeba myśleć "od kierunku wschodniego", co tylko potwierdziły ostatnie wydarzenia na Ukrainie oraz na polskiej granicy. - Putin wciąż stara się podtrzymywać konflikty pozostałe po upadku Związku Radzieckiego, by utrzymywać ten region w napięciu. Jeśli chcemy myśleć o Europie, musimy myśleć o Europie Wschodniej - zauważa Ramelow.
"To było jak stąpanie po cienkim lodzie"
Wspominając swoją wrześniową wizytę w Warszawie, gdzie złożył wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza i nadal widział niechęć wobec Niemców, komentował: - To było jak stąpanie po cienkim lodzie: ten kraj został zniszczony z dwóch kierunków jednocześnie. Najpierw przyszli Niemcy, potem Sowieci. Oczywiście Polacy obawiają się, że Niemcy dogadają się z Rosją, ponownie zostawiając Polskę pośrodku, w złowieszczym położeniu.
Ramelow powiedział "SZ", że zgadza się z niemieckimi politykami, takimi jak Wolfgang Schaeuble, którzy zwracali uwagę, że to Polska powinna odgrywać bardziej znaczącą rolę w Europie. Zaznacza, że w takim myśleniu odwołuje się też do tradycji Hansa-Dietricha Genschera i Trójkąta Weimarskiego.
- Droga do naszego bratniego miasta Krakowa jest krótsza, niż droga do mojej teściowej w Parmie. Ale Parma jest mi bliższa emocjonalnie, bo niestety moje pokolenie wciąż ma gdzieś z tyłu głowy podział na Wschód i Zachód - wyjaśnił Ramelow. - Jednak dzisiejsze czasy wymagają od nas zadania sobie pytania: jak postępować z Naddniestrzem? Jak postępować z Mołdawią? Regiony te muszą stać się częścią ogólnej architektury europejskiej, w przeciwnym razie Europa poniesie porażkę - podkreślił.
"Kiedyś byłem przeciwny dostawom broni"
Jeśli chodzi o podejście wobec Rosji, to przez długi czas, nawet po zajęciu Krymu, Ramelow był zwolennikiem dialogu z Rosją. - Mój argument zawsze brzmiał: potrzebujemy procesu negocjacyjnego, jak dogadać się z Rosją. Ale to zakładało, że jest jeszcze nadzieja na demokratyzację, stabilizację i cywilizację - tłumaczył. Jak podkreślił, data 24 lutego dużo zmieniła.
- Kiedyś byłem przeciwny dostawom broni. Dziś chciałbym potwierdzić, że każdy, kto jest atakowany, ma prawo do obrony - powiedział Ramelow.
Partyjna koleżanka Ramelowa z Lewicy, Sahra Wagenknecht, wciąż przekonuje, że "sankcje bardziej szkodzą Niemcom, niż Putinowi". - Nie wiem, dlaczego pani Wagenknecht powtarza nieprawdy. To samo dotyczy argumentu, że Nord Stream 2 trzeba otworzyć, bo byłby to sygnał dla Putina, że jesteśmy gotowi do negocjacji, to przecież nonsens. Cały zakontraktowany z Rosji gaz mógłby płynąć istniejącymi gazociągami, w tym jamalskim. Drogi transportu są, ale Rosja z nich nie korzysta. A reszta to propaganda. Ale sankcje zawsze bolą. I jasne jest, że szkodzą również naszej stronie - zaznaczył Ramelow.
- Presja na Putina musi wzrosnąć. Jestem za konfiskatą całego majątku, a w szczególności aktywów oligarchów, w tym środków pieniężnych - podkreślił. - Już dawno należało oddać pod nadzór państwowy cały przemysł energetyczny, który pozostawał w Niemczech pod kontrolą Rosji. Jest to częściowo realizowane, ale nie konsekwentnie - dodał premier Turyngii. - Rosja prowadzi wojnę również w Niemczech - na stacjach benzynowych, wpływając na ceny prądu oraz gazu - zaznaczył Ramelow.