Kim ofiarował Munowi parę zwierząt północnokoreańskiej rasy pungsan, psa Songkanga i sukę Gomi, po ich trzecim spotkaniu w Pjongjangu we wrześniu 2018 roku. Były prezydent opiekuje się również jednym ze szczeniąt, które Gomi urodziła już w Korei Płd. Po przejściu na emeryturę w maju br. Mun zabrał trzy pungsany do swojej prywatnej rezydencji w mieście Jangsan, około 420 km na południe od Seulu.

Reklama

Były prezydent chcę oddać państwu psy

Zgodnie z przepisami psy są własnością państwa, ponieważ Mun otrzymał je od zagranicznego przywódcy jako prezydent. Jednak archiwum pałacu prezydenckiego powierzyło Munowi opiekę nad pungsanami, między innymi ze względu na dobrostan tych zwierząt. Biuro Muna oświadczyło w poniedziałek, że były prezydent chce oddać psy państwu, ponieważ nie znowelizowano odpowiednich przepisów z powodu „niewyjaśnionego sprzeciwu” ze strony kancelarii obecnego prezydenta Jun Suk Jeola. Pałac prezydencki zaprzeczył, jakoby sprzeciwiał się nowelizacji.

Według mediów przepisy miały być zmienione między innymi po to, by przyznać Munowi comiesięczne wsparcie finansowe na utrzymanie pungsanów. Dziennik "Dzoson Ilbo” podał, powołując się na anonimowe źródła, że dyskutowano o dofinansowaniu w wysokości ok. 2,5 mln wonów (1,8 tys. dolarów) miesięcznie.

Pungsany to rasa myśliwska

Pungsany to rasa myśliwska pochodząca z górskich terenów Korei Płn. Według południowokoreańskiej agencji Yonhap uchodzą za zwinne, inteligentne i nieustraszone w kontaktach z innymi zwierzętami, ale przyjazne i posłuszne wobec ludzi. Uznaje się je za narodową rasę Korei Płn.

Mun Dze In słynie z miłości do zwierząt. Oprócz psów od Kima w czasie swojej prezydentury opiekował się jeszcze jednym pungsanem o imieniu Maru, kotem Dzing Dzingiem oraz kundlem o imieniu Tory, który został uratowany z fermy psów hodowanych na mięso. Gdy w 2017 roku został przygarnięty przez Muna, określano go jako pierwszego psa, który ze schroniska trafił do pałacu prezydenckiego.