Strajk rozpoczął się w piątek, gdy rozmowy pomiędzy przedstawicielami pracowników portu lotniczy Bornholm, położonego 5 km na południowy wschód od największego miasta na wyspie - Ronne, a jego zarządem upadły. Jedyną firmą, której zezwolono na korzystanie z lotniska była w poniedziałek duńska linia lotnicza DAT.

Reklama

Pracownicy domagali się wyższych pensji; duńskie władze ostrzegły, że wszystkie osoby, które opuściły swoje stanowiska pracy i nie wrócą do końca tego tygodnia, staną przed sądem.

"Strajk nie został zorganizowany przez związek zawodowy, dlatego jest postrzegany jako nielegalny" - podał portal Simple Flying.

We wtorek na Bornholmie miało się odbyć spotkanie premierów Polski, Danii, Estonii, Finlandii i Łotwy oraz prezydenta Litwy z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Spotkanie, poświęcone kwestiom energetycznym, zostało przeniesione do Kopenhagi.

Reklama