Oburzenie zebranych w czwartkowy wieczór w Bayreuth osób z powodu inflacji, kryzysu energetycznego i wojny na Ukrainie zaskoczyło ministra – ocenia w piątek dziennik.
Protest
Jak opisuje gazeta, ponad stu niezadowolonych powitało ministra gwizdami, wielu z nich przyniosło tablice, porównujące ministra gospodarki do "podżegacza wojennego". Wielu mieszkańców Bayreuth przyjechała na spotkanie, aby porozmawiać z Habeckiem, ale początkowo wydawało się, że głośna mniejszość uniemożliwi taką debatę – dodaje "Welt".
Minister gospodarki chciał wyjaśnić swoją politykę, mimo protestujących nie unikał trudnych tematów, mówił przede wszystkim o wojnie na Ukrainie, o energetyce i gazie, koronawirusie, zmianach klimatycznych, a także o tym, że "Niemcy muszą nauczyć się radzić sobie z kryzysami i na nowo z nimi żyć”.
Kiedy ludzie krzyczą w moim kierunku +podżegacz+, jest to stanowcze pomieszanie przyczyny ze skutkiem, winy z niewinnością. W Europie jest podżegacz wojenny, ale jest nim Putin, a nie ludzie, którzy wspierają innych w walce o ich wolność. Ogromna większość naszego społeczeństwa jest w tej sprawie zdeterminowana i zjednoczona – przekonywał Habeck.
Jak dodał, rząd federalny zrobi wszystko, aby pomóc ludziom poradzić sobie z dramatycznie zwiększonymi kosztami energii. To, co nie podlega dyskusji, to pytanie, czy poddamy się wobec dyktatorskiego reżimu i wojny w Europie, która łamie prawo międzynarodowe. Gdybyśmy to zrobili, nie bylibyśmy odpowiednim rządem - podkreślił.