Podczas spotkania w Poznaniu szef PiS został zapytany przez któregoś z uczestników, czy nie jest już czas na ogłoszenie, że jesteśmy w jawnej wojnie z Unią Europejską i "to w taki sposób, żeby dotarło to do tych, którzy nie stykają się z innymi mediami jak tylko polskojęzycznymi?".

Reklama

"Sama von der Leyen nic nie da"

Sądzę, że w ogóle w Polsce w tej chwili jakby wypowiadanie wojen nie jest specjalnie wśród ludzi popularne, a my jesteśmy przecież przed wyborami. A po drugie, my nie prowadzimy wojny z Unią, bo to Unia prowadzi wojnę z nami - odpowiedział Jarosław Kaczyński, wzbudzając oklaski na sali.

My tylko po prostu do pewnego czasu mieliśmy podejście niezwykle koncyliacyjne i pokojowe. Tylko że się okazało, że nic to nie daje, bo nawet jeżeli założyć przez chwilę, że np. sama pani von der Leyen chciałaby coś załatwić, to Parlament Europejski grozi jej, że ją odwoła - dodał.

"Mechanizm szaleństwa" w UE

Jak zauważył, odwołanie przewodniczącej KE jest możliwe, bo może być wotum nieufności dla Komisji Europejskiej, co już się zdarzało.

Ja nie jest pewien, czy to jest taki z góry założony plan czy też mechanizm szaleństwa, które jest w Unii, plus oczywiście pewne interesy, głównie niemieckie. Ale to z naszego punktu widzenia jest już w tej chwili obojętne. Wynik jest taki, jaki jest: robimy to, czego byśmy nie zrobili, gdyby nie Unia i Unia w odpowiedzi zamiast po prostu dać nam to, co nam się należy absolutnie jak każdemu innemu państwu, to nie daje. No to..., to w takim razie koniec - stwierdził prezes PiS.

Autor: Marcin Boguszewski