Ponadto od lat słyszymy o zagładzie planety – i wszystkie te komunikaty w ten czy inny sposób zachęcają do oszczędnego korzystania z dóbr materialnych. Bo przecież każda para spodni, motorynka, odżywka do włosów i pizza wymagają przy produkcji wody, prądu... itd., a ich wytworzenie wznosi do nieba chmury zanieczyszczeń... Skoro tak, to powinniśmy z satysfakcją patrzeć na przerażające prognozy cen gazu i prądu, a na walkę Orlenu ze wzrostem cen paliw – z przerażeniem.
Próbowałem podzielić się tą interpretacją w kilku miejscach, ale ekoewangelizacja nie stanie się chyba moją specjalnością. Jasne, rozumiem, że skokowy charakter podwyżek powoduje chaos, a gospodarka tego nie lubi.