Zaniepokojona inwazją Rosji na Ukrainę Szwajcaria zamierza znacząco poszerzyć współpracę z NATO i Stanami Zjednoczonymi. Politycy z alpejskiego kraju otwarcie mówią o zmianie interpretacji tego pojęcia i zerwaniu ze sztywnym dogmatem. – Mamy pewne pole manewru, nawet w ramach obowiązującego prawa – deklarowała niedawno szwajcarska minister obrony Viola Amherd.
Formalnie od kongresu wiedeńskiego w 1815 r. Szwajcaria pozostaje państwem wieczyście neutralnym. Zgodnie z konwencją haską z 1907 r. kraj nie może brać udziału w konfliktach zbrojnych czy wysyłać uzbrojenia walczącym stronom. Poważnych apeli, by zmienić ten status, w lokalnej debacie publicznej nie ma. Wejście do NATO – na wzór tego, do czego dążą teraz Finowie i Szwedzi – jest na ten moment bardzo mało prawdopodobne.
To nie oznacza, że w Szwajcarii nie obserwujemy początku znaczącej redefinicji polityki bezpieczeństwa. Proces oparty ma być m.in. na przygotowywanym przez resort obrony raporcie, który zostanie opublikowany do końca września. Choć dokument nie będzie poddany pod głosowanie w parlamencie, to stanowić będzie wytyczną dla rządu. Wnioskując po wypowiedziach urzędników, jest pewne, że dotyczyć on będzie częstszych spotkań na szczeblu ministerialnym i zwiększenia technicznych możliwości współdziałania sił zbrojnych z NATO. Równocześnie ministerstwo spraw zagranicznych w Bernie przygotowuje odrębne zalecenia, jak przy zachowaniu neutralności implementować sankcje wymierzone w Rosję oraz przekazywać Ukrainie broń, w tym amunicję. Prawdopodobnie rozwiązaniem będzie wypełnianie przez Szwajcarię magazynów krajów trzecich, które bezpośrednio przesyłają uzbrojenie stronie ukraińskiej.
Reklama