Panie ministrze, ostatnio często bywa pan w Berlinie...

Szymon Szynkowski vel Sęk: To jest moja szósta wizyta w Berlinie w tym roku (rozmowa odbywała się we wtorek, 26 kwietnia - PAP). Dwa razy byłem tu jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę, po agresji już cztery razy. W żadnej innej stolicy nie bywam w tym roku tak często. Nie dla przyjemności, bo szósta wizyta w ciągu czterech miesięcy mogłaby być już odrobinę nużąca. Jest tu szereg arcyważnych tematów i ważnych partnerów, których trzeba przekonywać do tego, że należy podejmować twardsze decyzje w tym szczególnym czasie, gdy mierzymy się z rosyjską agresją, która zagraża znanemu nam porządkowi i pokojowi w Europie. I musimy tutaj podjąć wszystkie środki, aby apelować do niemieckich polityków, ale też do niemieckich sumień, do tych Niemców, którym leży na sercu wsparcie dla Ukrainy, a tym samym utrzymanie pokoju w Europie. Pokazywać dane, argumentować, nagłaśniać, przekonywać.

Reklama

Pewna zmiana nastawienia niemieckiej opinii publicznej w kwestii działań rządu w sprawie Ukrainy jest już widoczna. Coraz więcej osób uważa, że pomoc Niemiec dla Ukrainy jest za mała.

Rzeczywiście tak jest, dostrzegam to. Jest to grupa znajdującą się jeszcze w mniejszości, jeszcze jej zdanie nie przekłada się na decyzje niemieckiego rządu, natomiast cieszy mnie, że to zrozumienie dla naszych argumentów i powagi sytuacji jest coraz większe. W zasadzie z każdą moją wizytą obserwuję tę coraz dalej idącą zmianę . I to napawa mnie nadzieją, że decyzje niemieckiego rządu, choć wykuwające się w bólach, choć niestety spóźnione, ale mam nadzieję, że w końcu przyjdą.

Reklama

W niemieckim rządzie nie ma zgodności wśród koalicjantów np. w kwestii dostaw broni na Ukrainę.

Dzisiaj na czele rządu stoi kanclerz Scholz i to od niego oczekujemy wzięcia odpowiedzialności za konkretne decyzje. Gotowość do podejmowania takich decyzji jest dziś rzeczywiście większa w ugrupowaniach Zielonych i liberałów (FDP), niż w socjaldemokracji (SPD). Liczymy, że politycy socjaldemokracji wyciągną wnioski z błędów przeszłości. Socjaldemokracja sankcjonowała politykę, której skutki między innymi dzisiaj odczuwamy. Tak więc od kogóż innego, jak nie od SPD powinniśmy w szczególności oczekiwać wzięcia odpowiedzialności za najszybsze zniwelowanie skutków popełnionych w przeszłości błędów politycznych? To jest nasze słuszne oczekiwanie. I nie tylko nasze - myślę, że także coraz większej w Niemczech grupy osób. Mam nadzieję, że to się przełoży na decyzje.

Jaki jest dziś stan stosunków polsko-niemieckich. Bardzo zły? Skomplikowany?

Reklama

Bardzo intensywny, bo skala naszych kontaktów pokazuje, że to jest w tej chwili okres, w odniesieniu do którego podobną intensywność trudno znaleźć w przeszłości. Nie przypominam sobie, kiedy było tak dużo spotkań i tak dużo rozmów z niemieckimi politykami. Natomiast w kontekście oczekiwanych przez nas decyzji na tym etapie niestety jednak cały czas rozczarowujący w kontekście spóźnienia i braku dalej idących, na przykład sankcyjnych decyzji.

Niemniej jednak pozostajemy z nadzieją, że te intensywne relacje i to, że Polska stara się być dzisiaj motorem napędzającym Niemcy do mocniejszych działań - co może być dla niektórych zaskakujące - pociągnie za sobą w końcu niemieckie decyzje. Dzisiaj najważniejsze jest to, abyśmy solidarnie w ramach całej Unii Europejskiej byli zdolni do ich podejmowania. Jako Polska jesteśmy gotowi wziąć na siebie odpowiedzialność, być motorem napędowym tych decyzji.

Czy Niemcy są dzisiaj gotowi do ich podejmowania?

Gdybyśmy nie mieli przekonania, że te nasze rozmowy mogą przynieść rezultat, to nie prowadzilibyśmy ich. Niemcy w przeszłości wiele mówiły o solidarności europejskiej, to było przecież jedno z głównych niemieckich haseł. Gdzie dziś jest ta solidarność europejska w wydaniu Niemiec, które gdzieś w tym całym pociągu podejmowanych działań są jednym z ostatnich wagonów? Niemcy powinny potrafić nie łamać europejskiej solidarności i wziąć za nią odpowiedzialność.