Siemoniak był we wtorek rano pytany w Polskim Radiu 24 o podpisaną przez szefa MON Mariusza Błaszczaka w ubiegłym tygodniu umowę na dostawę 250 amerykańskich czołgów M1A2 Abrams dla polskiej armii.

Reklama

Były minister obrony ocenił, że Abramsy "to dobre czołgi" i dodał, że jest zadowolony, że polskie wojsko będzie nimi dysponować. Podkreślił jednak, że jego zdaniem priorytetem w zakupach dla wojska powinien być rozwój obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej.

Cieszy mnie wszystko co wzmacnia polskie wojsko, natomiast uważam, że najpierw należy zapewnić Polsce obronę przeciwrakietową - to są programy Wisła i Narew (przewidujące pozyskanie zestawów obrony przeciwlotniczej odpowiednio średniego i krótkiego zasięgu - PAP) - bo widać po doświadczeniach Ukrainy, że to jest krytyczna sprawa, by móc obronić elektrownie, lotniska czy też czołgi przed atakiem z powietrza; ja bym trochę inaczej te priorytety ułożył - powiedział Siemoniak.

Siemoniak: Najważniejsza jest obrona przeciwrakietowa

Dodał, że "nie posłuchano wojskowych", gdyż takiego zakupu broni pancernej nie było w planach modernizacji sił zbrojnych i że decyzja ws. zakupu Abramsów "to nagła decyzja wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego i ministra Błaszczaka". Są przygotowywane przez rząd i akceptowane przez prezydenta plany rozwoju sił zbrojnych, tam od lat była mowa, że najważniejsza jest obrona przeciwrakietowa i przeciwlotnicza - powiedział Siemoniak.

Stwierdził, że "rząd PiS zrezygnował z 8 baterii na rzecz 2 baterii Patriot, i tej obrony przeciwrakietowej z prawdziwego zdarzenia przez długi czas nie będziemy mieli". Więc czołgi oczywiście można kupować, ale ta cena - 25 mld złotych - jest ogromna; to największy kontrakt w historii polskiego wojska, ale nie mamy nieograniczonych środków - dodał były szef MON.

Najpierw obrona przeciwrakietowa, a potem inne rzeczy. W ustawie o obronie ojczyzny udało nam się przekonać rządzących do takiej poprawki, że Rada Ministrów ma 3 miesiące na przedstawienie takiego pakietu pilnego wsparcia dla Wojska Polskiego, w którym będą takie rzeczy, które są potrzebne tu i teraz, a nie za 4, 5, 10 lat, i że będzie się słuchać wojska, co jest najpotrzebniejsze. Bardzo brakuje mi głosu szefa Sztabu Generalnego w różnych sprawach. To wojskowi są od tego, by wiedzieć, czy najpierw czołg, czy najpierw systemy antyrakietowe - podkreślił Siemoniak.

Reklama

W ubiegły wtorek minister obrony podpisał opiewający na 4,75 mld dolarów kontrakt na zakup czołgów M1A2 Abrams w najnowszej wersji SEPv3. Czołgi mają trafić na wyposażenie rozlokowanej na wschód od Wisły 18. Dywizji Zmechanizowanej, w tym współtworzącej ją 1. Brygadzie Pancernej.

Międzyrządowa umowa, podpisana w formule FMS (sprzedaży uzbrojenia używanego przez amerykańskie siły zbrojne), przewiduje zakup 250 czołgów ze sprzętem towarzyszącym: 26 wozami zabezpieczenia technicznego M88A2 Hercules i 17 mostami towarzyszącymi M1074. Kontrakt obejmuje zapas części zamiennych i eksploatacyjnych, mobilne warsztaty naprawcze, szkolenia, dostawę trenażerów i symulatorów. Zakupu dokonano w trybie pilnej potrzeby operacyjnej.