Prawem weta w Radzie Bezpieczeństwa (RB) dysponują jej stali członkowie: Stany Zjednoczone, Chiny Rosja, Wielka Brytania i Francja. Sprzeciw jednego z nich uniemożliwia uchwalenie rezolucji.

Reklama

Chiny wstrzymują się od głosu

- Nie ma wątpliwości. Rosja jest odizolowana. Nie ma żadnego poparcia dla inwazji na Ukrainę - przekonywała ambasador Wielkiej Brytanii w ONZ Barbara Woodward.

- Rosjo, możesz zawetować tę rezolucję, ale nie możesz zawetować naszych głosów. Nie możecie zawetować prawdy. Nie możecie zawetować naszych zasad. Nie możecie zawetować narodu ukraińskiego. Nie możecie zawetować Karty Narodów Zjednoczonych. I nie zawetujecie odpowiedzialności – argumentowała ambasador USA Linda Thomas-Greenfield.

Zhang Jun, ambasador Chin, które wstrzymały się od głosu, wyjaśniał, że jego kraj kształtuje swoje stanowisko w zależności od meritum sprawy. Portretował sytuację jako bardzo złożoną i delikatną.

- Rada Bezpieczeństwa powinna podjąć niezbędne działania. Jednocześnie taka reakcja powinna być niezwykle ostrożna. Wszelkie działania powinny rzeczywiście przyczyniać się do rozładowania kryzysu, a nie dolewać oliwy do ognia - postulował.

Przedstawiciel Chin nie potępił Putina za inwazję. Wezwał natomiast wszystkie strony do natychmiastowego powrotu na drogę negocjacji dyplomatycznych i ugody politycznej.

Ostra wymiana zdań między ambasadorami Rosji i Ukrainy

W trakcie debaty doszło kolejny raz do ostrej wymiany zdań między przewodzącym w lutym Radzie Bezpieczeństwa stałym przedstawicielem Rosji Wasilijem Nebenzią i ambasadorem Ukrainy przy ONZ Serhijem Kyslycą.

Nebenzia ponownie oskarżył Ukrainę za sprowokowanie konfliktu. Antagonistom zarzucił o ukrywanie prawdziwej sytuacji na Ukrainie, w tym "zalewanie" Donbasu bronią przez zachodnich sojuszników i zapominanie o ludziach, którzy tam zginęli.

Reklama

- Wasz projekt rezolucji jest niczym innym jak kolejnym brutalnym, nieludzkim posunięciem na ukraińskiej szachownicy - powiedział Nebenzia po głosowaniu.

Kyslyca zarzucił mu w emocjonalnym wystąpieniu kłamstwa. Mówił o okrucieństwach wobec swego narodu, w tym bombardowanie szpitali i przedszkoli, co jest - uznawane za zbrodnie wojenne. Zaznaczył, że nie odpowie na "diaboliczny scenariusz" odczytany przez ambasadora Rosji, który w jest w istocie wnioskiem o zapewnienie "miejsca w piekle". Wskazywał na wielokrotne deklaracje Nebenzii że jego kraj nie zaatakuje Ukrainy.

- Jak możemy wam ufać? Nie macie pojęcia, co chodzi po głowie waszemu prezydentowi - akcentował.

Ambasador Ukrainy poprosił Radę o modlitwę lub chwilę ciszy "w intencji pokoju i za dusze tych, którzy już zginęli lub mogą zginąć". Zachęcał Nebenzię do "modlitwy o zbawienie".

Kyslyca nawoływał do zerwania stosunków dyplomatycznych z Kremlem, a organizacje międzynarodowe relacji z Rosją. Stwierdził, że Ukraina pozostaje otwarta na negocjacje, ale wzywał aby nie manipulować oświadczeniami jego kraju na ten temat. Wyraził przekonanie, że Rosjanie chcą pokoju jakkolwiek przewidywał, że nie stanie się to jutro, bo nie jest to możliwe.

Rada Bezpieczeństwa złagodziła też w ostatniej chwili brzmienie rezolucji, zmieniając słowo "potępia" na "ubolewa" z powodu agresji Rosji na Ukrainę.