W RMF FM Kowalczyk był pytany, czy działania rządu - jak np. zapowiedź możliwości rozliczenia rocznego z fiskusem według zasad z 2021 r., jeśli byłoby to korzystniejsze dla osób z zarobkami do 12 800 brutto miesięcznie - to przyznanie się do porażki w związku z Polskim Ładem. - Faktem jest, że Polski Ład daje pieniądze w kieszeniach podatników rzędu 17 mld zł, ale faktem jest też, że jest skomplikowany system tzw. ulgi dla klasy średniej - stwierdził minister rolnictwa.

Reklama

Przypomniał, że Polski Ład został ogłoszony w maju przez wszystkich liderów Zjednoczonej Prawicy. - I później zaczęły się problemy. Porozumienie Jarosława Gowina zapowiedziało, że nie poprze tej wersji, która była przygotowana. (...) Wobec czego zaczęto tę ustawę przerabiać, a każde przeróbki powodują komplikacje - powiedział Kowalczyk.

"Konsekwencje myślę, że będą"

Dopytywany przez RMF FM o bałagan, jaki zapanował, wicepremier odparł, że poprawki i konstruowanie ulgi dla klasy średniej spowodowało na kolejnych etapach ogromną komplikację systemu. - Bardzo późne informowanie służb finansowych w zakładach pracy, tam, gdzie te wypłaty przygotowują, spowodowało, że nie cała wiedza została przekazana. Zgadzam się, że system informacyjny Ministerstwa Finansów zaszwankował - przyznał szef MRiRW.

Na pytanie, czy ktoś powinien ponieść odpowiedzialność za powstałe zamieszanie, odparł: "poczekajmy chwilę". Zastrzegł, że takie decyzje należą do premiera Mateusza Morawieckiego.

- Mimo że jestem wicepremierem, nie mam możliwości zmiany ministrów czy wiceministrów w cudzym ministerstwie. (...) Ja bym spodziewał się dymisji. (...) Nie jestem od tego, żeby wskazywać szczebel i kierunki. Konsekwencje myślę, że będą - powiedział Kowalczyk.

"Nie ma sensu powoływanie komisji"

Reklama

Wicepremier odniósł się też do postulatów powołania sejmowej komisji śledczej ws. Pegasusa. Jak podkreślił, tematyka czynności operacyjnych jest rzeczą tajną, przez co prace komisji musiałyby być utajnione. - Nie ma sensu powoływania komisji. Wyobraźmy sobie pracę takiej komisji: wychodzi poseł opozycji i opowiada, co tam nie było. Mamy więc spektakl o tym, co kto usłyszał albo nie usłyszał - ocenił Kowalczyk. - Jeśli społeczność nie ma szansy wysłuchania posiedzeń komisji, to po co ta komisja, żeby opowiadać? - dodał.

Doniesienia w sprawie kolejnych dwóch Polaków, którzy mieli być szpiegowani Pegasusem, podała we wtorek agencja Associated Press. Jak napisała, według Citizen Lab w maju 2019 roku lider Agrounii Michał Kołodziejczak miał zostać kilkakrotnie zhakowany przy pomocy tego oprogramowania. Jak podała AP, drugim celem ataku miał być Tomasz Szwejgiert, współautor książki o szefie resortu spraw wewnętrznych i administracji Mariuszu Kamińskim. Szwejgiert miał zostać zhakowany 21 razy od końca marca do czerwca 2019 roku. Według AP włamania do telefonu Szwejgierta rozpoczęły się po tym, jak on i jego współpracownicy w czasie tworzenia swojej książki wysłali do polskiego rządu pytania dotyczące Kamińskiego.

Dziennik Gazeta Prawna