Szef rządu opublikował nagranie - jak podkreślił - po długiej i trudnej debacie sejmowej na temat Polskiego Ładu i tarczy antykryzysowej 2.0. Muszę powiedzieć, że niektórzy posłowie opozycji zachowują się tak jakby bezrefleksyjną krytykę Polskiego Ładu wpisali sobie do listy postanowień noworocznych - podkreślił. Według Mateusza Morawieckiego Polski Ład to spójna i kompleksowa wizja nowoczesnego i sprawiedliwego państwa, a wraz z tarczą antyinflacyjną mają jeden cel - zapewnić bezpieczeństwo i szansę na rozwój milionów polskich rodzin.
Odnosząc się do rozwiązań podatkowych w Polskim Ładzie Morawiecki mówił, że spotkał się on z "niesłychanym atakiem" ze strony elit w tym polityków, dziennikarzy i celebrytów. Dodał, że spodziewał się on krytyki np. odnośnie wizji państwa, że zostanie przedstawione konkurencyjne spojrzenie. Jego zdaniem po drugiej stronie nie ma planów na przyszłość, nie ma również chęci naprawy błędów przeszłości.
Szef rządu podkreślił, że sytuacja w której kosmetyczka czy kelner z pensją minimalną płacili składkę zdrowotną na poziomie 219 zł, kiedy w tym samym czasie warszawski adwokat zarabiający 30 tys. płacił 53 zł składki, było niesprawiedliwe. Polski Ład - zdaniem premiera - ma te proporcje zrównoważyć, doprowadzić do tego, aby osoby mniej zarabiające płaciły niższe podatki.
Morawiecki zaznaczył, że wszyscy zatrudnieni na etacie, którzy zarabiają do 12 800 zł brutto realnie zyskają na Polskim Ładzie, albo zmiana podatkowa będzie dla nich neutralna. Zwrócił ponadto uwagę, że dla 90 proc. oznacza to większe zarobki, albo utrzymanie stanu posiadania. Na Polskim Ładzie nie straci żaden emerytowany górnik ani nikt inny, który wypracował wysoką emeryturę do 12 800 zł. Wyższe świadczenia z ZUS otrzyma ok. 8 mln osób, czyli powyżej 90 proc. emerytów i znacznie powyżej 90 proc. rencistów - wskazał.
"Oderwane od rzeczywistości elity"
Szef rządu przyznał, że przy wprowadzaniu nowych rozwiązań pojawiły się błędy, lecz są one naprawiane. Zdaniem szefa rządu Polskim Ładem oburzone są osoby "przede wszystkim oderwane od rzeczywistości elity finansowe, elity wielkomiejskie, które nie rozumieją potrzeb normalnych ludzi. Dla oderwanych, odklejonych od życia części elit, po prostu nie istnieją Polacy, którzy zarabiają poniżej 12, czy 13 tys. zł i może nawet nigdy nie istnieli. Liczyło się tylko tzw. górne 10 proc. Liczyli się mieszkańcy wielkomiejskich elit, ludzie bogatsi, bywalcy modnych miejsc, celebryci- wymieniał Morawiecki. Według Mateusza Morawieckiego krytycy należą do kilku procent najlepiej zarabiających, a to jest głos mniejszości, nawet skrajnej mniejszości.
Premier przyznał, że osoby zarabiające powyżej 12 800 zł będą musiały dołożyć się do wspólnej puli. Zaznaczył jednak, że będzie to wkład proporcjonalny. Osoby o wysokich, albo bardzo wysokich dochodach z jednej strony dołożą trochę więcej, czasami więcej niż trochę więcej do wspólnych pieniędzy, ale będą korzystać z lepszych dróg, nowocześniejszej służby zdrowia, a ich dzieci będą chodzić do wyremontowanych i lepiej wyposażonych szkół - mówił.
"Głęboki kryzys myślenia wspólnotowego"
Przypomnijmy sobie lata 90-te. Dziurawe drogi, odpadające kafelki w szpitalach, głodowe emerytury, pospolita bandyterka na ulicach. Ja to doskonale pamiętam. Czy któryś z przedsiębiorców tęskni do czasów, w których policja nie miała pieniędzy, a do restauracji co miesiąc zaglądali mafiozi po haracz? Czy ktoś tęskni do czasów, w których idąc do szpitala na operację trzeba było uzbroić się we własne strzykawki i kopertę? Nie sądzę - dodał premier.
Według szefa rządu Polski Ład to test, na ile jako społeczeństwo dojrzeliśmy przez 30 lat do wolnej Polski. Jeśli jest atakowany, to jest to dowód na to, że mentalnie tkwimy w latach 90-tych. Elity finansowe krytykują Polski Ład tylko dlatego, że będą musiały dołożyć do budżetu kilkadziesiąt - a przypadku tych lepiej zarabiających - czasem kilkaset złotych, niekiedy jeszcze więcej. To koronny dowód na to, że mamy w Polsce głęboki kryzys myślenia wspólnotowego - ocenił.
Odnosząc się do działań antyinflacyjnych Morawiecki przypomniał, że jeszcze w poprzednim roku uruchomiono pierwszą tarczę, która m.in. obniżyła ceny paliw na stacjach, jak i wprowadziła dodatki osłonowe. Mateusz Morawiecki przekonywał, że antyinflacyjne działania rządu pozwolą czteroosobowej rodzinie zaoszczędzić ok. 140 zł. Przy niższych dochodach będzie to jeszcze więcej - nawet ponad 300 zł. Szef rządu zaznaczył, że polski rząd stać na takie działania dzięki odpowiedzialnej polityce gospodarczej i podatkowej.