Nie jest tajemnicą, że jednym z powodów, dla których rząd nie wprowadza restrykcji wobec niezaszczepionych, jest strach przed protestami. Premier Mateusz Morawiecki pytany na początku listopada o lockdown odpowiadał: "Nie chcemy postępować wbrew bardzo dużej części opinii publicznej". Tłumaczył, że "strona rządowa bierze pod uwagę ewentualność protestów społecznych i buntów, podczas których może dochodzić do zakażeń, a w rezultacie także do zgonów".
Efekt? Zero protestujących. I 5014 zgonów. Dokładnie tyle osób zmarło na COVID-19 od 5 listopada, kiedy premier wypowiedział te słowa. Tylko od wtorku do czwartku odnotowano łącznie 1355 śmiertelnych ofiar wirusa. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że 80 proc. z nich to osoby nieszczepione – czyli 1084. Niewykluczone, że gdyby zdecydowały się na zastrzyk, dałoby się je uratować.