W tekście w hiszpańskim dzienniku pt. "Polska nie opuszcza Unii Europejskiej" premier zauważył, że borykająca się z pandemią UE nie znajduje się w łatwym położeniu po kryzysie, wywołanym koniecznością ograniczenia życia gospodarczego, a także w związku z ryzykiem kryzysu energetycznego.

Reklama

Szantaż ze strony Rosji

"Rosja używa szantażu gazowego, by wymusić na pojedynczych państwach decyzje sprzyjające realizacji jej własnych interesów" - przestrzegł premier Morawiecki.

Odnotował, że presję wobec Europy stosuje również Białoruś, a kraje wschodniej granicy UE, takie jak Polska, Litwa i Łotwa, mierzą się obecnie z prowokacjami ze strony władz w Mińsku i coraz większą falą nielegalnej migracji.

"Nadmiar kryzysów powinien skłaniać do odpowiedzialności. A jednak UE więcej uwagi poświęca dziś problemom wyobrażonym niż tym realnym. Problemom wytworzonym bardziej przez samą siebie niż wyzwaniom zewnętrznym" - napisał Morawiecki w artykule, w którym podjął się wyjaśnienia racji Warszawy w sporze z Unią, dotyczącym nadrzędności polskiej ustawy zasadniczej wobec prawa unijnego.

Pluralizm konstytucyjny musi pozostać regułą?

Reklama

Morawiecki podkreślił, że Polska szanując prawo europejskie nie uważa, aby stało ono wyżej nad krajową konstytucją. Dodał, że pluralizm konstytucyjny musi pozostać regułą, która pozwala zachować równowagę między różnymi systemami prawa krajowego i europejskiego, dzięki czemu wzajemnie by się uzupełniały, a nie wykluczały.

"Traktaty unijne precyzyjnie wskazują, które kompetencje państwa członkowskie powierzyły Wspólnocie, a które zachowały na wyłączność. Zasada prymatu prawa unijnego oznacza, że mają one pierwszeństwo wobec ustaw w dziedzinach objętych kompetencjami Unii" - napisał, podkreślając, że Polska się z tym zgadza.

Odnotowując, że to "państwa są panami traktatów", przypomniał, że niedawne orzeczenie TK, badającego relacje prawa UE z polską konstytucją, nie było wyjątkiem, a "w podobnym tonie wypowiadały się już wcześniej sądy i trybunały w Niemczech, Danii, Francji, Włoszech, Hiszpanii, na Litwie, w Czechach czy innych krajach UE".

Premier zacytował w swoim tekście werdykty francuskiej Rady Konstytucyjnej oraz TK Niemiec i Danii, w których zagwarantowano wyższość konstytucji krajowych nad prawem unijnym.

"Zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego (…) nie może podważać w krajowym porządku prawnym najwyższej mocy Konstytucji – to orzeczenie francuskiej Rady Konstytucyjnej. Trybunał Konstytucyjny może dokonywać badania przesłanki ultra vires (…), to znaczy określić, czy działania instytucji Unii Europejskiej naruszają zasadę przyznania, gdy instytucje, ciała, organy i agendy Unii przekroczyły zakres swych kompetencji w sposób, który narusza tę zasadę – to z kolei wyrok niemieckiego trybunału konstytucyjnego" - wskazał Morawiecki.

Odnotował, że również duński TK stwierdził, że "Konstytucja zakazuje przekazywania kompetencji w takim zakresie, który oznaczałby, że (państwo członkowskie) nie może być uważane za kraj suwerenny i demokratyczny".

Zasada pierwszeństwa demokracji?

"Zasada pierwszeństwa konstytucji krajowych jest de facto zasadą pierwszeństwa demokracji państw wobec instytucji UE. Dziś odpowiadamy na pytanie, czy europejskimi suwerenami mają pozostać narody i obywatele, czy suwerenem mają stać się instytucje. Instytucje z Brukseli i Luksemburga, które charakteryzują się deficytem demokracji" - wskazał premier Morawiecki, zaznaczając, że od tej odpowiedzi zależy przyszłość Unii.

Morawiecki podkreślił, że w obliczu wyzwań Unia powinna pozostać zjednoczona, a nie pogrążać się w wewnętrznych sporach.

"Odnoszę wrażenie, że dla wielu polityków konflikt z Polską jest wygodnym alibi, by unikać konkretnych działań. Bo przecież podstawy tego sporu bazują bardziej na stereotypach i uprzedzeniach niż faktach" - wskazał premier, nazywając "polexit" mianem "propagandowego sloganu", który używają politycy i media.

Szef rządu, podkreślając przywiązanie Polaków do zasad wolności, demokracji i idei europejskiej, oświadczył, że "Polska nie wybiera się nigdzie poza Europę" oraz jest lojalnym członkiem UE.

"Polska jest i będzie członkiem UE. Jesteśmy integralną częścią UE. Unii, która powinna odrzucić język szantażu, wywierania presji i karania tego, kto ma własne zdanie. Musimy spierać się na argumenty, choćby był to trudny i długi spór" - dodał, zaznaczając, że tylko poprzez "ducha szacunku i szukanie jedności" członkowie Unii będą w stanie razem wyjść na prostą.

Przestrzegając przed doświadczeniami Polski, która w 1795 r. zniknęła z mapy świata na 123 lata, wskazał na niekorzystne zjawiska, które obecnie zachodzą na globalnej szachownicy. Odnotował, że władze USA korygują dotychczasową strategię, "a ich miejsce będą chciały zajmować inne państwa aspirujące do roli mocarstw".

"Tak, byliśmy wtedy w (1795 r. - PAP) w niełatwym położeniu. Ale Polska upadła dlatego, że część elit, zamiast walczyć z realnymi wyzwaniami, walczyła między sobą o wpływy i interesy. To nasz grzech. Grzech wykorzystany natychmiast przez bezwzględnych i silnych sąsiadów. Nie powtórzmy tych błędów w Europie. Też mamy globalnych sąsiadów – bezwzględnych i coraz silniejszych. Ta historyczna przestroga niech będzie lekcją dla nas wszystkich" - podsumował Mateusz Morawiecki.