Polska cały czas jest najczęściej wybieranym przez obywateli Ukrainy rynkiem pracy, jednak rośnie liczba osób, które decydują się na pracę w Czechach i w Niemczech. To dla polskich przedsiębiorców sygnał alarmowy. Liczy się bowiem nie sama możliwość podjęcia pracy zarobkowej, lecz także szeroko pojęte warunki takiej pracy: od zabezpieczenia socjalnego po możliwość ściągnięcia z zagranicy rodzin czy zapewnienia edukacji dzieciom.
Tego wszystkiego nie da się zrzucić na barki pracodawców – to państwo musi przyjąć i wdrożyć politykę wobec imigrantów zarobkowych. Należy się zgodzić z prezesem Związku Pracodawców i Przedsiębiorców Cezarym Kaźmierczakiem, który w wypowiedzi dla portalu wGospodarce.pl (27 września br.) wskazał, że Polska nie może powtórzyć błędów Francji i Niemiec, które wybrały model „gastarbeiterski”. Szczególnie, że w przypadku pracowników z Ukrainy i Białorusi nie ma przeszkód kulturowych do integracji społecznej. Podstawowy dla dzisiejszej gospodarki model, w którym firma stara się związać ze sobą pracownika na jak najdłuższy okres, oferując mu m.in. możliwości rozwijania kariery i doskonalenia umiejętności, dotyczy także pracowników z zagranicy. Wiedza o tym m.in. Polacy, którzy pracowali i pracują w Wielkiej Brytanii.
Zasady polityki migracyjnej muszą przynieść odpowiedź na następujące kwestie:
- Jak odpowiednio dopasować oczekiwania polskich przedsiębiorców do otwierania dostępu do polskiego rynku pracy;
- Jak zapewnić sprawną obsługę wizową chętnych do podjęcia pracy w Polsce – przez podmioty, których doświadczenie i rzetelność nie budzi wątpliwości;
- Jak umożliwić integrację tych, którzy chcą z Polską związać swoją przyszłość;
- Jak pomóc polskim przedsiębiorcom w skutecznym konkurowaniu o pracowników z państw spoza UE – biorąc pod uwagę, że zapotrzebowanie na pracowników nie jest tylko polskim ewenementem;
- Jak wykorzystywać politykę migracyjną do budowania pozytywnego wizerunku Polski za granicą.
Na razie głównym zapleczem dla firm, które chcą zatrudniać cudzoziemców, jest rynek ukraiński. W tym kontekście niepokoją doniesienia ukraińskich i polskich mediów o braku terminowego rozstrzygnięcia przetargu na podmiot, który będzie zajmował się obsługą wniosków wizowych, składanych do polskich placówek na Ukrainie. Zdaniem ekspertów Instytutu Staszica w pełni zasadne jest stanowisko, wyrażane m.in. przez przedstawicieli Związku Pracodawców i Przedsiębiorców oraz Krajowej Izby Gospodarczej, że każde zakłócenie sprawnej obsługi procesu wizowego grozi negatywnymi skutkami dla polskiej gospodarki, wizerunku Polski na Ukrainie, a przede wszystkim może zachęcić do przyjęcia ofert pracy od firm z innych unijnych państw. Równie istotne jest, by proces obsługiwał podmiot, który daje rękojmię wywiązania się z podjętych zobowiązań, cieszy się zaufaniem zarówno polskiego zamawiającego, jak i strony ukraińskiej i nie budzi kontrowersji.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno jak najszybciej uśmierzyć obawy ukraińskich partnerów w tym zakresie. Leży to w szeroko pojętym interesie naszego kraju. Czasy „koników” i kolejek pod konsulatami nie mogą wrócić.