Rolnicy w różnych miejscach Polski protestują, blokując drogi. Pan ich w tym wspiera i zachęca kolejnych. Będzie pan stał na czele buntu?
Jestem zmuszony, by pobudzić ludzi do działania, nie muszę jednak zajmować pierwszego miejsca. Nie tylko ja jestem zirytowany tym, co się dzieje – wkurzonych rolników jest cała masa z różnych branż. Przewodzi im kilku liderów, ale potrafimy się zjednoczyć we wspólnych celach.
Wspólnych, czyli jakich?
Rolnicy żądają sprawiedliwego traktowania. Zasługują na to, bo to bardzo ważny element gospodarki. Od lat ekipa rządząca mówi, jak ważna jest dla niej wieś, ale na deklaracjach się kończy. Najlepiej świadczy o tym dobór kadr przez PiS. Po odwołaniu ze stanowiska cenionego przez rolników ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego, szefem resortu w nagrodę za determinację we wdrażaniu tzw. piątki dla zwierząt został Grzegorz Puda. To osoba, która od lat jest w przyjaznych relacjach z organizacjami antyrolniczymi sprzeciwiającymi się hodowli nie tylko norek, ale też innych zwierząt – np. w chowie klatkowym. Unijnym komisarzem do spraw rolnictwa został Janusz Wojciechowski – osoba jawnie sprzeciwiająca się postulatom polskich rolników, inspirująca z Brukseli tzw. piątkę dla zwierząt. Na czele rolniczych instytucji stoją dziś ludzie, którzy chcą zniszczyć polską wieś. My nie możemy im na to pozwolić. Nie mamy nic do stracenia – musimy się bronić, bo inaczej zabiorą nam wszystko.