Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oddalił w czwartek odwołanie wniesione przez Niemcy od wyroku Sądu UE w sprawie gazociągu OPAL - lądowej odnogi Nord Stream 1. Wyrok przesądza ostatecznie, że Gazprom może wykorzystywać na wyłączność co najwyżej połowę przepustowości OPAL.
NS2 czekają problemy?
We wrześniu 2019 r. Gazprom zastosował się do wyroku Sądu UE i ograniczył przesył OPAL-em. Jak jednak przypomniała w rozmowie z PAP Agata Łoskot-Strachota, na początku 2020 r. otwarto pierwszą nitkę gazociągu EUGAL, czyli lądowej odnogi Nord Stream 2.
- Ponieważ Nord Stream 2 jeszcze nie było, Gazprom zaczął wykorzystywać EUGAL do przesyłania gazu, którego nie mógł przesyłać OPAL-em - wyjaśniła, dodając, że chodzi o wolumen rzędu 12 mld m sześc. rocznie. Dlatego też po wyroku Sądu UE stopień wykorzystania Nord Stream 1 praktycznie nie spadł.
- W momencie uruchomienia Nord Stream 2 nie da się już zmieścić dodatkowego wolumenu do EUGAL, i dla Gazpromu pojawia się problem z dostarczeniem tego wolumenu - wskazała Łoskot-Strachota, przewidując, że dalsze komplikacje czekają też gazociąg Nord Stream 2.
W jej ocenie, wyrok jest potwierdzeniem szerokiego zastosowania prawnego zasady solidarności energetycznej, co na pewno będzie miało zastosowanie wypracowania reżimu prawnego i sposobu wdrażania rewizji dyrektywy gazowej dla odcinka Nord Stream 2 na wodach terytorialnych Niemiec.
- Według mnie znacząco maleją szanse na wyłączenie Nord Stream 2 spod unijnych regulacji, a szanse na pełne wykorzystanie Nord Stream 2 poprzez ten wyrok są ograniczone - podkreśliła analityczka.
Sprawa OPAL
W 2009 r. OPAL-owi przyznano na 22 lata wyjątkowe traktowanie w ramach unijnego III pakietu energetycznego. Pakiet ten wymaga m.in. dostępu stron trzecich, w tym przypadku konkurentów Gazpromu, do infrastruktury przesyłu gazu w UE. Zgodnie z tym, Gazprom miał rezerwację 50 proc. przepustowości OPAL-a. Zgodnie z przyznanym wyjątkiem Gazprom miał rezerwację na 50 proc. przepustowości gazociągu OPAL, ale mógł ją zwiększyć, wdrażając tzw. program uwalniania gazu, czyli oferowania części gazu, dokładnie 3 mld m sześciennych, na rynku poza kontraktami. Gazprom nie spełnił jednak nigdy tych warunków - nie uruchomił programu uwalniania gazu, uznając, że byłoby to nieopłacalne. Ostatecznie został tylko z 50 procentami przepustowości. Tak było aż do 2016 r., gdy Bundesnetzagentur, czyli niemiecki organ regulacyjny, przekazał Komisji swój zamiar zwiększenia, na wniosek Gazpromu, rezerwacji przepustowości dla rosyjskiego koncernu.
Komisja się zgodziła w październiku 2016 r., dzięki jej decyzji Gazprom otrzymał prawo do wykorzystywania do 2033 r. 80 proc. przepustowości OPAL. Oznaczało to, że z gazociągu Nord Stream 1 Gazprom mógł wprowadzać do Niemiec rocznie o ponad 20 mld m sześc. gazu więcej niż był w stanie zatłoczyć wcześniej. Decyzję zaskarżyły PGNiG i Polska, do których przyłączyły się Litwa i Łotwa. We wrześniu 2019 r. uzyskały pomyślny dla nich wyrok Sądu UE z klauzulą natychmiastowej wykonalności. Od wyroku odwołały się Niemcy, ich skargę TSUE rozpatrzył w czwartek.