Do końca kwietnia Zakład Ubezpieczeń Społecznych przekazał do budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia o 3,5 mld zł więcej niż rok temu i o 3,9 mld zł niż dwa lata temu. ‒ To więcej, niż wynikało z prognozy ‒ przyznaje wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski. I dodaje, że nowe środki są potrzebne, m.in. na realizację zapowiedzi zdrowotnych w Polskim Ładzie. Chodzi o bon na zdrowie 40 plus, czyli darmowe badania profilaktyczne oraz zniesienia limitów do specjalistów.
Eksperci podkreślają, że wzrost wpływu ze składek i tak nie pokryje wszystkich potrzeb. Szacuje się, że ok. 3 mld zł będą potrzebne tylko na pokrycie zwiększonej pensji minimalnej w ochronie zdrowia. Nie mówiąc już o tym, że pacjenci mogą nie odczuć znaczącej poprawy, bo brak wystarczającej kadry może mocno ograniczyć efekt zniesienia limitów w specjalistyce.
Zdaniem ekspertów tak duży spływ składki ‒ w samym styczniu do NFZ ze składek płaconych do ZUS spłynęło 7,4 mld zł (razem z KRUS to niemal 8 mld zł) ‒ jest o tyle zaskakujący, że doszło do tego podczas trzeciej fali zachorowań i był to pierwszy pandemiczny początek roku. Dla porównania w styczniu 2020 r., kiedy w Polsce nie było jeszcze COVID-19, z ZUS do NFZ trafiło 7,1 mld zł (7,6 mld zł z KRUS), jeszcze rok wcześniej 6,6 mld zł (7 mld zł z KRUS).
Reklama
Reklama