Rozmawiałem dzisiaj z dziennikarką jednej ze szczecińskich redakcji, powiedziała mi, że chociaż wiedziała, że słowa, iż nie będę tłumaczył się popaprańcom, kieruję do opozycji, to jednak jako szczecinianka poczuła się tymi słowami mocno urażona. Dlatego przepraszam wszystkich mieszkańców Szczecina, którzy te mocne i emocjonalne słowa odebrali jako wyraz buty, arogancji czy pychy. Moje emocje są o tyle szczere, że zarówno ja, jak i moi koledzy parlamentarzyści od 2015 roku staramy się robić wszystko, aby wzmacniać nasz Szczecin - napisał Brudziński.
Odniósł się do swojego komentarza zamieszczonego w tym serwisie w ubiegłą niedzielę. Była to odpowiedź na wpis korespondenta RMF FM w Stanach Zjednoczonych. Paweł Żuchowski, udostępniając zdjęcia Janusza Piechocińskiego z położenia w Szczecinie w 2017 r. stępki pod budowę promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej napisał: Zawsze gdy patrzę na te zdjęcia zastanawiam się czy im zwyczajnie nie jest wstyd. W kraju może ludzie nie znają się na budowie statków. W Szczecinie z tej szopki śmiano się od pierwszego dnia. Jak dodał, Marek Gróbarczyk (wówczas szef resortu gospodarki morskiej) i Joachim Brudziński "jeszcze w to brnęli, choć opinie w Szczecinie słyszeli".
Szanowny Panie Redaktorze, oczekiwanie, że będę przepraszał i tłumaczy(ł) się hołocie i popaprańcom, którzy najpierw "zaorali" nasze stocznie, a dziś ironizują i martwią się o rynek promowy i stoczniowców jest czymś zdumiewającym. Nie mam zamiaru przepraszać za moje zaangażowanie, nie mam zamiaru przepraszać za wiarę, że w Szczecinie jest możliwa odbudowa potencjału stoczniowego. Mam się tłumaczyć, ze od 2015 roku robię co tylko w mojej mocy aby stworzyć warunki umożliwiające odbudowę tego, co ci popaprańcy zniszczyli? - napisał wówczas Brudziński.
Krytyczne komentarze
Europoseł, reagując na krytyczne komentarze dotyczące użytych określeń, bronił ich także w późniejszych wpisach.
Budka, Nitras, Geblewicz, Kierwiński, Grabiec, i wielu innych ważnych polityków PO, partii, której rząd doprowadził do upadku Stocznię Szczecińską (Nitras był posłem sprawozdawcą ustawy likwidującej przemysł stoczniowy) dzisiaj "wyją" z oburzenia, że są opóźnienia z budową promu. Najbardziej mnie jednak bawi fakt, że wszyscy oni chamstwem i brakiem kultury nazywają określenie "popaprańcy". Wszyscy oni popierali hołotę, która pod domem #PJK i naszymi biurami skandowała najbardziej wulgarne słowa. Wielu z nich zachęcało wręcz do takich zachowań - pisał.