Rozszerzenie w maju Narodowego Programu Szczepień będzie sprawdzianem dla deklaracji Polaków o chęci (lub niechęci) do otrzymania preparatów chroniących przed COVID-19. Badania opinii publicznej, w tym zamawiane przez DGP, wskazywały na duże wahania w tym względzie. Przed rozpoczęciem akcji szczepień tylko połowa rodaków deklarowała, że chce się zaszczepić – odsetek, wzrósł po tym, jak nad Wisłą ruszyło masowe podwijanie rękawów. Ostateczną wartość poznamy jednak wraz z zakończeniem szczepień; do osiągnięcia odporności stadnej prawdopodobnie potrzebujemy, aby odsetek wyszczepionych wyniósł 70‒85 proc.
Od 10 maja w Polsce szczepić będą się mogli wszyscy chętni, którzy ukończyli 18 lat. Niebawem do szczepień może być również dopuszczona młodzież. Producenci preparatów już składają bowiem wnioski o uwzględnienie nastolatków w podawaniu preparatów. Powołują się przy tym na bardzo dobre wyniki badań klinicznych z udziałem młodych.
Mateusz Morawiecki, zapowiadając wczoraj zmiany w Narodowym Programie Szczepień, wyrażał przekonanie, że jego przebieg będzie zależał głównie od wielkości dostaw szczepionek, ale jest też świadom, że sukces nie jest zagwarantowany. – Musimy sobie jasno powiedzieć, że jeżeli ten gen sceptycyzmu, zwątpienie w sens programu szczepionkowego będzie szerokie, to niestety powrót do normalności będzie trwał dłużej – mówił wczoraj szef rządu.
Reklama