W piątek portal Onet.pl opublikował tekst pt. "Fabryka Broni w Radomiu: PiS i rodzina na swoim". Dziennikarze Onet.pl napisali, że po zwycięstwie PiS w wyborach w radzie nadzorczej, zarządzie oraz innych stanowiskach w Fabryce Broni "Łucznik" zostało zatrudnionych wiele osób związanych z PiS.

Reklama

Odpowiedź "Łucznika"

"Artykuł w ocenie Spółki stanowi kolejny element kampanii wymierzonej w polski przemysł zbrojeniowy, prowadzonej przez portal należący do niemiecko-szwajcarskiego koncernu. Autorzy publikacji postanowili uderzyć tym razem w pracowników spółki – najwyraźniej licząc na to, że uda się skutecznie zastraszyć załogę Fabryki Broni. Spółka deklaruje, że pracownicy, którzy padają ofiarą kłamstw i manipulacji medialnych, mogą liczyć na jej wsparcie, również prawne" - napisano w oświadczeniu zarządu "Łucznika".

Spółka podkreśliła w nim, że jeden z autorów publikacji, Marcin Wyrwał, "w ciągu tygodnia poprzedzającego publikację wysłał do Spółki kilkadziesiąt szczegółowych pytań" i otrzymał odpowiedzi na wszystkie. "Próbował wydobyć również informacje dotyczące chronionych prawem danych osobowych pracowników, w związku z czym został poinformowany, z przytoczeniem podstawy prawnej, dlaczego udzielenie takich informacji nie jest możliwe. Pan Wyrwał nie zakwestionował zasadności takiej odmowy. Ponadto redaktor nie dał szansy odniesienia się Spółce do wielu informacji, które pojawiają się w tekście, a które są ewidentnie zmanipulowane" - czytamy w oświadczeniu.

Reklama

Zarząd fabryki ocenił również, że "z otrzymanych informacji pan Wyrwał skorzystał bardzo wybiórczo, sięgając jedynie po te, które uzasadniały z góry przyjętą tezę politycznego tekstu".

W oświadczeniu podano przykład: "zapytał, czy pełnienie funkcji radnego miało wpływ na otrzymanie zatrudnienia w Spółce. Otrzymał informację, że radni ci pracowali w Fabryce Broni, zanim zostali wybrani na radnych – nie skorzystał z niej jednak sugerując, że zostali zatrudnieni z klucza politycznego".

Inny przytoczony w oświadczeniu przykład brzmi: "otrzymał szczegółowe informacje nt. doświadczenia zawodowego i kompetencji menadżerskich członków Zarządu Spółki – pominął je i zasugerował, że osoby te nie mają stosownego doświadczenia zawodowego, co jest nieprawdą".

Reklama

Zarząd pisze też: "Pan Wyrwał stwierdził również, że Spółka nie odpowiedziała na pytanie dotyczące niezbędnych certyfikatów +szefa magazynu broni+. Został poinformowany, że takie stanowisko nie istnieje w strukturze Fabryki, a wszyscy pracownicy mają niezbędne kwalifikacje i certyfikaty. Otrzymane informacje, jako niepasujące do tezy, zignorował".

W oświadczeniu zarząd stwierdza także, że "wszelkie informacje, które dokumentowały rozwój Spółki w latach 2016-2021 (bardzo istotny wzrost potencjału Fabryki oraz wymianę maszyn z 50-70-letnich na maszyny o najwyższym poziomie technicznym, a wraz z nimi zatrudnienie wysoko wyspecjalizowanych pracowników)" zostały przez autorów publikacji "skrzętnie pominięte".

Zarząd zapewnia też, że "rzekome nieprawidłowości – w tym kwestia wypadku, o którym piszą autorzy" – były już wcześniej dokładnie wyjaśniane, zgodnie z procedurami i obowiązującym prawem. "Także o tym pan Wyrwał został poinformowany" - dodaje.

"W ocenie Spółki tekst, oprócz tego, że wpisuje się w kampanię wymierzoną w polski przemysł zbrojeniowy, prowadzoną przez portal, ma charakter polityczny. Autorzy tekstu pozostają również w sporze prawnym z Fabryką Broni, co także należy brać pod uwagę, oceniając motywy przygotowania pełnego manipulacji tekstu" - napisano w oświadczeniu.

W piątek portal Onet.pl opublikował tekst Marcina Wyrwała i Edyty Żemły pt. "Fabryka Broni w Radomiu: PiS i rodzina na swoim".

Według nich "błyskawiczną karierę w fabryce zrobiła osoba zatrudniona poprzednio w biurze wiceministra obrony Wojciecha Skurkiewicza a "rada nadzorcza firmy została opanowana przez ludzi, którzy weszli do niej niedługo po nominacji Antoniego Macierewicza na ministra obrony narodowej".

"Aż czworo radnych miasta Radomia z ramienia PiS pracuje na różnych stanowiskach w fabryce. Prezes fabryki Adam Suliga przyszedł na to stanowisko bez żadnego doświadczenia w zbrojeniówce. W poprzedniej pracy stosował mobbing wobec podwładnego. W Łuczniku dochodzi do nękania pracowników. Drastycznym przykładem ofiary takich zachowań jest pracownik, który wrócił do pracy po długiej przerwie spowodowanej rakiem krtani" - napisano w publikacji Onet.pl.