"Dla każdego, kto chce mieć odrobinę politycznej orientacji powinno być jednak jasne, że w tej sprawie władzom nie chodzi o 800 milionów dla budżetu, których braku minister finansów obracający setkami miliardów w innym przypadku nawet by nie zauważył" - zauważa Antoni Dudek na Facebooku.
"O co zatem chodzi? O pogłębienie wywołanego przez pandemię kryzysu finansowego sporej części prywatnych właścicieli mediów, tak aby kolejne spółki skarbu państwa mogły łatwiej podążyć śladem prezesa Orlenu i odkryć, że ich dynamiczny rozwój wymaga inwestycji na rynku mediów. Czy to się może udać? W pewnym zakresie na pewno tak, skoro nawet niemiecki wydawca szybciutko sprzedał Orlenowi pakiet przynoszących straty gazet regionalnych, za nic mając instrukcje z Berlina, aby utrzymać to przemożne narzędzie indoktrynacji Polaków" - ironizuje ekspert.
"A co będzie, gdy to się uda? Będzie dobrze! Oczyma wyobraźni już widzę, jak za kilka lat politycy PiS, grzejąc w Sejmie ławy opozycji, będą z nich krzyczeć o zorkiestrowanej nagonce medialnej na ich partię, płynącej już nie tylko ze strony mediów mających zagranicznych właścicieli, ale i tych jak najbardziej narodowych, czyli państwowych. Pytanie tylko kto, poza TV Republika i pewnym braćmi to pokaże?" - pyta retorycznie prof. Dudek.