Restauracje nie mogą działać od 3 listopada, a prawdopodobnie ruszą dopiero po 17 stycznia. Nic więc dziwnego, że - jak informuje RMF FM - sytuacja w branży gastronomicznej jest fatalna. W większości placówek obroty nie przekraczają 10 proc. tego, co zwykle osiągają restauratorzy. Do tego, z miliona pracowników, którzy zatrudnieni byli w tym sektorze na początku roku, teraz wielu straciło pracę.

Reklama

Obecnie ruchu nie ma żadnego ze względu na to, że jesteśmy zamknięci. Cały nasz ruch generują wynosy i odbiory własne, bo na szczęście mamy tę dobrą sytuację, że możemy mieć otwartą witrynę kawiarni, gdzie możemy te wynosy również zrobić z odbiorem własnym mówi w RMF FM Adrian Kuberski, menedżer jednej z warszawskich restauracji. Dodaje, że nie przekraczają 30 procent tego, co zazwyczaj jest w okresie przed Bożym Narodzeniem Restauratorzy krytykują też rządową pomoc. Przez dwa miesiące od zamknięcia jesienią, nie dostali żadnej konkretnej pomocy. Ustawa, która ma pomóc firmom została bowiem dopiero uchwalona w zeszłym tygodniu

W fatalnej sytuacji są też firmy cateringowe - odwołano bowiem imprezy, zamknięte są szkoły, a pracownicy biurowi przeszli na pracę zdalną.