Prawie trzy dekady po upadku ZSRR świat znalazł się na skraju nowej, niebezpiecznej zimnej wojny – oceniły niedawno korespondentki hiszpańskiego dziennika "El Pais" w Pekinie i Waszyngtonie. Dwie największe gospodarki świata wymieniają się groźbami, sankcjami i oskarżeniami o szpiegostwo czy infiltrację, toczą na szeroką skalę spory handlowe i rywalizują o wpływy na wszystkich kontynentach.

Reklama

- Wzrost Chin wyraźnie zmienia geopolitykę. Nastroje względem Chin na całej scenie politycznej USA są najgorsze, odkąd pod koniec lat 70. XX wieku przywrócono relacje dyplomatyczne. I to z uwzględnieniem reakcji na brutalną pacyfikację studenckich demonstracji w 1989 roku - ocenił w rozmowie z PAP Anthony Saich z Uniwersytetu Harvarda, odnosząc się do masakry na placu Tiananmen w Pekinie.

USA i Chiny spierają się m.in. w sprawie odpowiedzialności za pandemię Covid-19, autonomii Hongkongu, statusu Tajwanu czy łamania praw człowieka wobec muzułmanów w ChRL. Chińskie władze zamknęły niedawno konsulat USA w odwecie za zamknięcie konsulatu ChRL. Waszyngton rozważa zakaz wjazdu nawet dla 270 mln Chińczyków – członków Komunistycznej Partii Chin i ich krewnych. Obie strony rywalizują też w wyścigu kosmicznym, a niedawno w niemal równym czasie wysłały swoje sondy na Marsa.

Eksperci zwracają jednak uwagę na istotne różnice pomiędzy tym, co dzieje się teraz w relacjach USA-Chiny, a dawną rywalizacją USA z ZSRR. W obecnym zglobalizowanym świecie państwa połączone są siecią wzajemnych zależności, a Chiny i USA, pomimo głębokich różnic ideologicznych, wciąż są ze sobą silnie związane.

- Jak wygląda ta "zimna wojna"? Z pewnością bardzo różni się od zimnej wojny ze Związkiem Radzieckim, gdzie było mało handlu i inwestycji, mało powiązań akademickich i praktycznie żadnych studentów z ZSRR w USA. Z Chinami, pomimo twierdzeń o odłączeniu, integracja w handlu, inwestycjach i finansach wciąż jest głęboka - ocenił Saich.

Reklama

Pogorszenie relacji USA-Chiny zbiegło się w czasie z dramatycznym ochłodzeniem stosunków na Półwyspie Koreańskim. Dysponująca bronią jądrową komunistyczna Korea Północna, za sprzymierzeńca której uznawane są Chiny, wysadziła w powietrze biuro łącznikowe z Koreą Południową – jednym z głównych sojuszników USA w Azji.

- W niektórych regionach kraje będą zmuszone dokonać wyboru. Nie wszystkim będzie łatwo utrzymać działające relacje z obiema stronami. Na przykład w sferze technologii są teraz dwa różne systemy i państwa będą musiały wybrać jeden albo drugi - uważa Saich.

Według eksperta ds. chińskich z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) dr. Michała Bogusza dojdzie do "rozejścia się ścieżek globalizacji", czyli podziału świata na mniejsze regionalne grupy integracji gospodarczej. - To już było widoczne wcześniej, ale pandemia przyspieszy tylko proces, co samo w sobie pogorszy sytuację Chin - ocenia w rozmowie z PAP Bogusz.

Jego zdaniem UE ma potencjał, by stać się samodzielnym blokiem, choć "pewnie nie w tym kształcie i formie", w jakich jest obecnie. - Ameryka Łacińska i Afryka to wielkie niewiadome, występują tam procesy regionalne zarówno na poziomie kontynentów, jak i regionów. W Azji Indie i Chiny będą sobie wycinać swoje sfery wpływów - uważa Bogusz.

- Wszyscy zapowiadają teraz powrót państwa narodowego, ale to bajka i próba odnalezienia analogii z wielkim kryzysem (z lat 1929-1933). To wtedy nie wyszło, a mówimy o dużych potęgach kolonialnych. Dzisiaj państwa nie dadzą sobie rady. Będą próbować, ale to będzie tylko faza przejściowa. Rynki krajowe są za małe, by konkurować z dużymi blokami - ocenia ekspert OSW.