Pod pretekstem zmiany naliczania opłat za odbiór i zagospodarowanie odpadów władze stolicy chcą wprowadzić podwyżkę za tę usługę i w ten sposób ratować budżet – oceniają radni PiS i podkreślają, że się na to nie godzą.
Stołeczny ratusz przygotował projekt uchwały, która ma wprowadzić zmianę metody naliczania opłat za wywóz śmieci dla nieruchomości zamieszkałych. Obowiązujący od marca ryczałt z początkiem lipca zastąpiłaby stawka 12,73 zł za 1 m sześcienny zużytej wody.
Oznacza to drastyczną podwyżkę, szczególnie dotkliwą dla rodzin. Średnio jedna osoba miesięcznie miałaby zapłacić ok. 50 zł, dwie – 100, ale już rodzina czteroosobowa – 200 zł. Takie stawki są nie do przyjęcia – powiedział stołeczny radny Wiktor Klimiuk (PiS). Przypomniał, że w wyniku ostatniej podwyżki opłat za odbiór odpadów od marca br. obowiązuje opłata ryczałtowa – 65 złotych m.in. w blokach i 94 złote w domach jednorodzinnych.
Klimiuk przyznał, że radni Prawa i Sprawiedliwości opowiadali się za zmianą obecnego sposobu naliczania opłat za wywóz śmieci, postulowali m.in. uzależnienie opłat od ilości zużytej wody. Podkreślił jednak, że stawka za metr sześcienny powinna być, co najmniej cztery razy niższa. Wprowadzając tak wysokie stawki obecne władze Warszawy chcą ratować budżet – powiedział Klimiuk.
Podobną opinię wyraził radny stołecznego Targówka Cezary Wąsik. W jego ocenie, stawki zaproponowane przez ratusz są nie do przyjęcia. Podkreślił, że władze mimo obecnie obowiązujących wysokich opłat i tak nie radzą sobie z wywozem nieczystości w jego dzielnicy. Władze nie zrobiły nic w sprawie gospodarki odpadami, a teraz cenę za to mają zapłacić mieszkańcy – powiedział. Wskazał, że do tej pory nie zrealizowano np. rozbudowy spalarni śmieci na Targówku.
Ratusz nie ukrywa, że nowy sposób naliczania opłat śmieciowych będzie skutkował wyższymi opłatami dla rodzin. Zmiana stawki powinna być ulgą dla gospodarstw 1-osobowych. Rodziny zapłacą jednak więcej – napisała na Twitterze rzecznik ratusza Karolina Gałecka. Śmieci będą droższe z racji rosnących wymogów stawianych przez przepisy. Wydamy 1,5 mld zamiast zakładanych 925 mln zł – wyjaśniła.