Firma miała między innymi opracować system ocen pracowniczych dla PZU. Wartość umów wyniosła około 900 tysięcy złotych. Do końca marca PZU wypłaciło Profirmie prawie 650 tysięcy złotych. Spółkę poleciła dyrektorka do spraw strategii personalnej Dorota Jakowlew-Zajder, jedna z najbardziej zaufanych współpracownic byłego prezesa Jaromira Netzla.
To ona wnioskowała do zarządu o wybór firmy bez przetargu. PZU, choć jest firmą kontrolowaną przez państwo, nie podlega ustawie o zamówieniach publicznych. Jednak zgodnie z przyjętymi w spółce procedurami na wszystkie zlecenia powyżej 50 tysięcy złotych ogłaszane są przetargi. Na pominięcie trybu przetargowego musi zgodzić się zarząd. I zarząd Netzla wydał taką zgodę.
Była szefowa do spraw strategii personalnej PZU zapewnia, że wewnętrzne procedury PZU pozwalają na pominięcie trybu przetargowego, gdy firma ubiegająca się o zlecenie jest jedyną, która może je wykonać. "Profirma była jedyną spółką specjalizującą się w profilach kompetencyjnych, która współpracowała wcześniej z PZU. Dlatego zarząd nie musiał organizować przetargu" - mówi "Gazecie Wyborczej" Jakowlew-Zajder.
Audytorzy zakwestionowali też umowę konsultingową podpisaną za czasów prezesa Netzla z jednym z gdańskich prawników. Za 57 tysięcy złotych miał on doradzać PZU w kwestiach prawnych. Audytorzy wykryli, że prawnik ten był dobrym znajomym dyrektora ds. korporacyjnych PZU Macieja Sochy. Razem pracowali w sądzie w Gdańsku, gdzie Socha był podwładnym tego prawnika. Według audytorów Socha był w konflikcie interesów, bo to on odbierał w PZU prace od dawnego przełożonego.