Leszek Miller powiedział PAP, że jako szef rządu nie zajmował się umowami, takimi jak kontrakt z firmą Eural Trans Gas, ponieważ leżało to w gestii Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Były premier zaznaczył, że mógłby się zainteresować sprawą gdyby zaalarmowały go służby specjalne."W tym wypadku niczego takiego nie było" - podkreślił.
Dodał, że w jego gestii za to leżały porozumienia strategiczne m.in. renegocjacja w 2003 roku umowy o dostawie gazu z Gazpromem.
Według informacji przedstawionych w "Superwizjerze" TVN, kontrakt na dostawę gazu do Polski zawarty z PGNiG w 2003 roku - za rządów SLD - podpisała węgierska firma Eural Trans Gas, którą kontrolował Siemion Mogilewicz - ojciec chrzestny rosyjskiej mafii.
Zgodnie z ustaleniami dziennikarzy, o tym, że za firmą, która będzie dostarczać gaz do naszego kraju stoi rosyjska mafia, mogli wiedzieć ówcześni prominentni politycy lewicy: szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec, premier Leszek Miller i szef ABW Andrzej Barcikowski.
Zarówno szef PGNIG, który podpisał kontrakt z Eural TG Marek Kossowski, jak i Marek Siwiec tłumaczą się, że nie mieli żadnych informacji, iż ta firma jest kontrolowana przez rosyjską mafię.
Za to Miller zastanawia się czy nie skierować sprawy na drogę sądową przeciwko dziennikarzom "Superwizjera" TVN. Podobnie Marek Pol - wicepremier w rządzie Millera.