W ZUS można usłyszeć, że przekazywana przez płatników informacja o zawartych umowach o dzieło przyspieszy wypłatę postojowego – kryzysowego zasiłku 2080 zł dla samozatrudnionych i zarabiających na śmieciówkach. – Jak mielibyśmy przekazać pieniądze, gdybyśmy nie wiedzieli dokładnie, kto miał taka umowę? – przekonuje nasz rozmówca z rządu.

Reklama

Gabinet premiera Morawieckiego liczy tu na wsparcie związkowców: Solidarność zwracała uwagę, że takie umowy nie są nigdzie rejestrowane i przy wypłacie postojowego mogą się pojawić nadużycia.

Krytyczny jest natomiast Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. "Wydaje się, że jest to całkowicie niezwiązane z podstawowym celem pakietu" – napisał w oświadczeniu.

Długofalowo taki rejestr umów o dzieło mógłby ułatwić ZUS kontrolowanie np., czy płatnik nie ucieka od płacenia składek, zawierając takie umowy. Podobne rozwiązanie było już szykowane, gdy rząd myślał o jeszcze dalej idącym kroku – oskładkowaniu umów o dzieło.

Podczas prac nad specustawą – jak wynika z informacji DGP – w kręgach Zjednoczonej Prawicy pojawił się jeszcze inny pomysł na wsparcie małych przedsiębiorców. Inicjatywa nie ma jeszcze politycznej zgody, może na samym finiszu zostać zgłoszona jako poprawki poselskie. Chodzi o stworzenie w BGK specjalnego funduszu, który przejściowo finansowałby małym firmom koszty stałe: podatki, składki, a nawet wynagrodzenia
pracowników czy raty kredytów.

Z takiego zastrzyku skorzystałby biznes, którego obroty w 2019 r. nie były większe niż 2 mln euro. Pomoc byłaby zwrotna, ale rozłożona aż na siedem lat. Spłatę przedsiębiorcy musieliby rozpocząć miesiąc po odwołaniu przez rząd stanu epidemii lub zagrożenia epidemicznego.

Szlifowanie specustawy

Konieczność informowania ZUS o umowie o dzieło, przesunięcie terminów przygotowania budżetu, być może zluzowanie kryteriów dla dodatkowego zasiłku opiekuńczego. Prace nad pakietem pomocowym trwają

W chwili zamykania tego wydania DGP prace nad przepisami mającymi przeciwdziałać skutkom epidemii były na finiszu. Głosowanie nad ustawą planowane jest w piątek.

ZUS wie wszystko

Według zapowiedzi rządu na świadczenia pomocowe będą mogły liczyć także osoby, które pracują na umowach o dzieło. „Zakład Ubezpieczeń Społecznych zgłaszał, że jest tu pewna luka i obecnie nie ma pełnej wiedzy o liczbie takich umów. Dlatego warto byłoby wprowadzić rejestr” – argumentuje ZUS pytany przez nas o proponowany w ustawie koronawirusowej nowy przepis. Zakład wie tylko o tych umowach, od których odprowadzana jest składka. Tak jest wtedy, gdy np. wykonujemy umowę o dzieło dla swojego pracodawcy. Także resort finansów nie ma pełnej informacji na temat takich umów. Zapytany o to, odsyła do ZUS.

Reklama

Według danych GUS z 2018 r. osób na umowach o dzieło, ale także zleceniach, dla których było to jedyne źródło utrzymania, było 1,3 mln. – Informacja o tym, kto pracuje w danych firmach na umowie o dzieło, jest potrzebna. Jeśli są osoby pracujące tylko w takiej formie i stracą dochód, powinny być objęte wsparciem, pytanie tylko, czy nie można tego zrobić prościej – mówi Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych. Jego zdaniem na razie wystarczyłaby tylko informacje o umowach osób, które chcą postojowego.

Przepisy nakazujące rejestrację wszystkich umów o dzieło od jakiegoś czasu leżały w rządowych szufladach. ZUS chce mieć wiedzę o różnych typach umów, by sprawdzać, czy nie dochodzi do nadużyć. Jeśli będzie miał dane, kontrolerzy będą mogli sprawdzać i nakazywać zapłatę składek na ubezpieczenia społeczne. To jedna z obaw przedsiębiorców, dlatego niechętnie patrzą na wprowadzenie na stałe takiego rozwiązania. Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Wiadomo, że w ZUS i w rządzie trwały analizy dotyczące likwidacji tzw. zbiegów ubezpieczeń i oskładkowania przy tej okazji także umów o dzieło. Pomysł krążył jeszcze jesienią zeszłego roku, ale ostatecznie projekt ustawy nie ujrzał światła dziennego. Wprowadzenie obecnie takiego de facto rejestru umów cywilnoprawnych w ZUS nie przesądza jeszcze o kursie na ozusowanie umów o dzieło, ale czyni je łatwiejszym w przyszłości.

Co z zasiłkiem opiekuńczym

Jak słyszymy od części naszych rozmówców, kwestia podniesienia z 8 do 12 lat wieku dziecka, za jaki przysługuje dodatkowy zasiłek, nie jest ostatecznie zamknięta. Na razie w ustawie znalazł się zapis o możliwości jego wydłużenia na dotychczasowych warunkach. – Faktycznie rozważane było podniesienie limitu wieku do 12. roku życia. Na razie takie rozwiązanie raczej nie jest brane pod uwagę, tyle że wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie i niczego nie można wykluczyć – mówi nasz rozmówca. Inny sugeruje, iż ewentualna zmiana tego przepisu może nastąpić na wniosek opozycji – byłoby to pewne ustępstwo ze strony PiS. Obóz rządowy musi zaoferować przyjęcie jakichś jej postulatów, by zapewnić szersze poparcie dla ustawy. W tym przypadku to o tyle łatwiejsze, że podobny wniosek wysuwa też Solidarność, z którą władza się liczy. – Jako rodzice mamy obowiązek sprawowania opieki do 15. roku życia, a ustawa daje prawo do zasiłku tylko dla rodziców dzieci do lat 8. Widać tu brak logiki – podkreśla rzecznik „S” Marek Lewandowski. Czy scenariusz ustępstw wobec opozycji będzie realizowany, przekonamy się w piątek. Podwyższenie wieku dziecka oznacza zwiększoną liczbę wypłacanych zasiłków, więc ma także przeciwników. – Po pierwsze to koszt 4 mld zł, ale dodatkowo to potencjalnie kolejny milion osób, który może być w ten sposób odciągnięty od rynku pracy, co jeszcze bardziej osłabi gospodarkę – zauważa nasz rozmówca z rządu.

Finanse państwa dłużej w ukryciu

W projekcie specustawy znalazł się zapis o zmianie terminów związanych z pracą nad budżetem państwa na 2021 r. Dotychczas rząd przekazywał partnerom społecznym do 15 czerwca prognozy dotyczące wzrostu wynagrodzeń w budżetówce, prognozy makroekonomiczne i założenia projektu. Teraz termin został wydłużony aż do końca lipca. Choć ostateczny, konstytucyjny termin na złożenie budżetu 30 września zostaje bez zmian, chyba że utrudnią to ważne powody.

Projekt przewiduje także, że w tym roku nie będzie Wieloletniego Planu Finansowego Państwa (WPFP). To dokument, przygotowywany przez resort finansów, którego najważniejszym elementem jest aktualizacja programu konwergencji. Tę z kolei przekazujemy co roku do końca kwietnia do Brukseli. Pokazujemy w nim, jaki jest stan finansów państwa, a Komisja Europejska ocenia, czy są stabilne, czy deficyt i dług publiczny są nadmiernie wysokie. Z naszych informacji wynika, że nie ma na razie decyzji, aby w tym roku zwolnić członków UE z raportowania programów konwergencji. O tym musieliby zdecydować unijni ministrowie finansów. Kraje UE rozważają na razie przesunięcie terminu wysyłania do Brukseli tego dokumentu.

Dla MF obecnie kluczowe jest skupienie się na pracach nad programem konwergencji, który stanowił zawsze kluczową część WPFP. Wciąż oczekujemy natomiast wskazówek Komisji Europejskiej co do zawartości horyzontu prognostycznego – informuje nas biuro prasowe resortu finansów. Na razie ministrowie finansów zatwierdzili zawieszenie limitu deficytu, który wynosi 3 proc. PKB, aby móc zwiększyć wydatki na walkę z epidemią koronawirusa bez obawy, że będzie to kwestionowała KE.