W projekcie budżetu na 2020 r. założono zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce). Z tego tytułu do budżetu w przyszłym roku ma wpłynąć 5,1 mld zł.
Rzecznik rządu mówił w "Poranku Rozgłośni Katolickich Siódma 9", że rozwiązanie to dotyczy osób, które są zatrudnione na umowę o pracę i przekraczają 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Jak zaznaczył, nie dotyczy to jednoosobowej działalności gospodarczej.
Jeżeli ktoś ma jednoosobową działalność gospodarczą, to w jego zasadach liczenia tego ryczałtowego ZUS-u, który teraz wynosi razem ze składką zdrowotną nieco ponad 1300 zł, nic się nie zmienia. Liczy się to od 60 proc. średniego wynagrodzenia, czyli w przyszłym roku będzie to nieco ponad 1400 zł - podkreślił Müller.
Dodatkowo, oprócz tego wprowadzamy zniżki w ZUS-ie dla osób, które mają określony dochód stosunkowo niższy, niż ci najwyżsi, którzy prowadzą działalność gospodarczą. My jutro dokładnie ogłosimy te stawki na sobotniej konwencji - zapowiedział rzecznik rządu.
Müller był również pytany, dlaczego rząd zdecydował się na zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS. - Popatrzmy, jak wygląda funkcjonowanie podatków w Polsce. Nie oszukujmy, każdy odbiera ZUS jako daninę publiczną. To nie jest podatek, ale danina publiczna. Teraz jest tak, że jeżeli ktoś zarabia powyżej 30-krotności, to procentowo zaczyna coraz mniej płacić danin publicznych w stosunku do swoich zarobków. Okazuje się, że osoba, która zarabia średnie, czy minimalne wynagrodzenie płaci procentowo więcej danin publicznych, niż osoba, która zarabia bardzo wiele. To jest jeden z argumentów, aby wyrównać tę różnicę - oświadczył.