Jak wyjaśniał wiceburmistrz Richmond Hill Joe Di Paola, radni uważają, że „zainteresowanie płatnościami kryptowalutą będzie rosło w nadchodzących latach, szczególnie wśród millenialsów”. Dlatego też to leżące na terenie metropolii Toronto miasto rozpoczęło rozmowy z Coinberry, kanadyjską platformą handlu kryptowalutami.

Reklama

Innisfil, położone na północ od Toronto, w pobliżu jeziora Simcoe, to pierwsze kanadyjskie miasto, które nie tylko rozpoczęło współpracę z Coinberry, ale już zaksięgowało pierwsze podatki od nieruchomości opłacone w bitcoinach za pośrednictwem Coinberry. Radni Innisfil głosowali nad uchwałą o podatkach w kryptowalutach pod koniec marca br., a obecnie mieszkańcy mają możliwość wybrania na miejskiej stronie internetowej opcji płatności w bitcoinach. W przyszłości rozważanie jest wprowadzenie płatności innymi kryptowalutami jak Ethereum, Litecoin czy Ripple.

Coinberry przetwarza płatności, przelicza na dolary kanadyjskie i przekazuje zapłacony podatek miastu. Miasto nie ma zatem w swoim portfelu kryptowalut.

Właśnie temu rozwiązaniu przyjrzeli się radni Richmond Hill i, jak mówił Di Paola, uznano że dla miasta nie stanowi ono ryzyka.

Jak podał Coinberry w komunikacie, Richmond Hill prowadzi analizę możliwości uiszczania w kryptowalutach różnych opłat w tym mieście. Analiza ma zostać zakończona do końca września br.

Coinberry to platforma handlu kryptowalutami z siedzibą w Toronto, zarejestrowana przez FINTRAC (The Financial Transactions and Reports Analysis Centre of Canada), instytucję analizującą bezpieczeństwo na rynku finansowym i przeciwdziałającą praniu pieniędzy. Platforma podkreśla, że współpracuje tylko z największymi kanadyjskimi bankami w transakcjach rozliczanych w dolarach kanadyjskich, a informacje o klientach przechowuje wyłącznie na kanadyjskich serwerach.

Rynek przygląda się decyzjom Richmond Hill i Innisfil, ponieważ dobrze pamiętana jest sprawa kanadyjskiej giełdy kryptowalut QuadrigaCX, której założyciel i szef Gerald Cotten zmarł w grudniu ub.r., nie przekazując nikomu haseł dostępu do portfeli inwestycyjnych. W ten sposób zaginęła równowartość 190 mln USD.

Reklama

The North American Securities Administrators Association (NASAA), czyli stowarzyszenie urzędów nadzoru giełdowego z 40 jurysdykcji w Ameryce Północnej prowadzi od kwietnia ub.r. operację Cryptosweep, w ramach której regulatorzy z USA i Kanady sprawdzają produkty inwestycyjne związane z kryptowalutami. Według raportu NASAA z października ub.r. wszczętych było już wówczas 200 dochodzeń w sprawie „publicznych ofert” takich produktów.

Tymczasem obradujący w środę i czwartek w Chantilly we Francji ministrowie finansów G7 podkreślili, że kryptowaluty, takie jak Libra planowana przez Facebooka, wywołują poważne obawy i trzeba je regulować tak ściśle, jak to tylko możliwe, by zapewnić, że nie zachwieją globalnym systemem finansowym. Kryptowaluta Libra miałaby pojawić się na rynku w 2020 roku. Projekt, realizowany przez Facebooka wraz z 28 partnerami, m.in. Uberem, PayPalem i Mastercard, jednak bez udziału banków, ma być tzw. stabilnym tokenem (ang. stablecoin), którego wartość powiązana byłaby z określonym koszykiem walut.

Francuski minister finansów Bruno Le Maire podkreślił na konferencji prasowej, że G7 sprzeciwia się temu, by przedsiębiorstwa mogły mieć takie same przywileje jak państwa, jeśli chodzi o tworzenie środków płatniczych, nie podlegając zarazem kontroli.

W podsumowaniu obrad G7 odnotowano, że uczestnicy zgadzają się wprawdzie co do tego, że kryptowaluty mogłyby usprawnić płatności w skali światowej i zmniejszyć ich koszty. Zaakcentowano jednak, że mogłyby być wykorzystywane także do prania pieniędzy i finansowania terroryzmu, a nawet zagrozić stabilności globalnych walut.