Krzysztof Tchórzewski podkreślił, że rachunek za energię elektryczną dla gospodarstw domowych w przyszłym roku "nie powinien" wzrosnąć powyżej 5 proc., bo byłoby to społecznie "niedopuszczalne".
- Państwo zadba o to, by te ewentualne wzrosty nie były większe - zadeklarował.
W resorcie energii trwają prace nad ustawą o rekompensowaniu skutków polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Rozwiązania mają osłonić odbiorców - w tym gospodarstwa domowe - w przypadku zaistnienia konieczności podwyżki cen energii związanej z rosnącymi kosztami uprawnień do emisji CO2.
- W przypadku wzrostu rachunków powyżej 5 proc. większość gospodarstw domowych otrzyma jednorazową rekompensatę odpowiadającą kwocie przekraczającej ten 5-proc. wzrost - powiedział szef resortu energii. Rekompensata byłaby wypłacana raz w roku. - Chcielibyśmy wypłacić te pieniądze najpóźniej w ostatnim kwartale 2019 r. - zadeklarował.
W ocenie Tchórzewskiego najprościej i najtaniej byłoby wykorzystać do wypłat tych środków system stworzony na potrzeby programu 500 plus. Przy czym - w tym przypadku beneficjentami byliby odbiorcy energii elektrycznej w gospodarstwach domowych, których dochody nie przekraczają 85 tys. zł rocznie, czyli rozliczający się w pierwszym progu podatkowym.
- Uprawnienia do emisji CO2 drożeją, co znacząco wpływa na wzrost hurtowych cen energii. Jednocześnie budżet państwa zasilany jest dodatkowymi środkami ze sprzedaży uprawnień do emisji pozostających w dyspozycji państwa. Z tytułu nadzwyczajnego wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 wzrosną dochody budżetu - zauważył.
Minister podkreślił, że pieniądze ze sprzedaży tych uprawnień mogą być przeznaczane na działania proefektywnościowe, zmniejszanie emisyjności, ale i rekompensaty dla określonych grup odbiorców, które najbardziej dotykają podwyżki cen uprawnień do emisji CO2.
Jak mówi Tchórzewski, resort chce wyjść z propozycją rekompensat zarówno dla przemysłu energochłonnego, jak i sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Dodał, że unijne przepisy pozwalają na wsparcie przemysłu energochłonnego, Polska jednak chce objąć nim również sektor małych i średnich przedsiębiorstw.
Tchórzewski powiedział, że prace nad odpowiednimi rozwiązaniami trwają we współpracy z Ministerstwem Przedsiębiorczości i Technologii. Podkreślił, że w obu przypadkach konieczna będzie notyfikacja przepisów KE.
Cena uprawnień do emisji CO2, przekładająca się na finalne ceny energii elektrycznej, wzrosła z ok. 5 euro za tonę na początku tego roku do maksymalnie 25,7 euro. W ostatnich dniach spadła i wynosi ok. 20 euro za tonę. W informacji przedstawionej na początku października sejmowej komisji energii i skarbu państwa resort energii ocenił, że rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 z ostatnich tygodni, to efekt wejścia w życie dyrektywy MIFID II, która uznała uprawnienia do emisji CO2 za instrumenty finansowe. W obrót nimi zaangażowały się instytucje finansowe i na razie nie ma danych, w jakim zakresie w sposób spekulacyjny podbiło to cenę.
Tchórzewski zauważył, że jego działania w KE dotyczące cen uprawnień do emisji CO2 "zaczynają przynosić efekty", bo wzrost cen został zatrzymany, a ceny "nawet spadają". Na początku tygodnia Tchórzewski wystąpił do Komisji Europejskiej z prośbą o zwołanie Komitetu ds. Zmian Klimatu i podjęcie interwencji na rynku uprawnień do emisji CO2. Jego zdaniem zostały spełnione warunki, po których Komisja Europejska powinna podjąć interwencję, w oparciu o przepisy dyrektywy ETS. O taką interwencję zaapelował też we wtorek Polski Komitet Energii Elektrycznej, organizacja zrzeszająca największe firmy branży. W jego ocenie spełniony został warunek prawny, po którym Komisja ma prawo do takich działań.
W rozmowie z PAP Tchórzewski wskazał, że KE ma w ręku "parę narzędzi", by taką interwencję przeprowadzić. Możliwe jest np. zwiększenie podaży uprawnień do emisji CO2, a przez to wywołanie spadku ich cen. Do tego może "przyjrzeć się” danym europejskim giełdom w kontekście tego, czy inwestorzy nie manipulują cenami - zauważył. Minister nie ukrywa, że liczy na to, że jego działania w KE wesprą inne państwa. - Chodzi o wszystkie państwa, które mają energetykę węglową. Większą od nas energetykę węglową mają Niemcy. Również w ich interesie jest by takie rzeczy (jak gwałtowny wzrost cen uprawnień - PAP) nie miały miejsca - dodał.