Dobry wynik budżetu w ubiegłym roku to skutek wyższych od planu dochodów z podatków, zwłaszcza z VAT. Ostatecznie dochody podatkowe wyniosły 315,3 mld zł, choć zakładano, że będzie to 301,2 mld zł. Z tego z samego VAT fiskus uzyskał 156,8 mld zł, o 13,3 mld zł więcej, niż zapisano w ustawie budżetowej.
Skąd tak dobry wynik? Już wcześniej premier Mateusz Morawiecki mówił, że dobre wykonanie wpływów z podatku od towarów i usług to przede wszystkim zasługa poprawy ściągalności. W 2017 r. zmieniono m.in. terminy rozliczeń VAT (duzi podatnicy stracili prawo do rozliczeń kwartalnych), przywrócono sankcję w VAT, uszczelniono sam rejestr podatników usuwając z niego tych, których dane były trudne do zweryfikowania. Ale też budżetowi w uzyskaniu wpływów pomogła bardzo dobra koniunktura, zwłaszcza wzrost konsumpcji prywatnej. W 2017 r. był on największy od czasów sprzed wybuchu światowego kryzysu.
Jednak tak niskiego deficytu, który wyniósł mniej niż połowa kwoty zaplanowanej w ustawie budżetowej nie udałoby się osiągnąć, gdyby nie trzymanie pod kontrolą wydatków budżetowych i dodatkowy zastrzyk gotówki z zysku Narodowego Banku Polskiego za 2016 rok. Plan wydatków zrealizowano w 97,7 proc. Taki wynik oznacza duże przyspieszenie w wydawaniu pieniędzy w końcu roku, bo wcześniej realizacja planu wyglądała słabo. Po trzech kwartałach było to 67 proc. rocznego planu (rok wcześniej w tym samym okresie wydano ponad 70 proc. kwoty zaplanowanej na cały rok).
Budżet oszczędzał na niektórych dotacjach, zwłaszcza tej do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. To dlatego, że FUS dzięki bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy zebrał ze składek więcej, niż oczekiwał. Drugi powód to wpłata prawie 9 mld zł zysku NBP. Rząd tworząc budżet nie zakładał aż tak dużej sumy.