W III kwartale ubiegłego roku wśród 16,3 mln pracujących Polaków (łącznie z szarą strefą gospodarki) 280 tys. poszukiwało innej pracy – wynika z badań aktywności ekonomicznej ludności prowadzonych przez GUS. 183 tys. osób chciało znaleźć zajęcie z lepszymi zarobkami albo obawiało się utraty dotychczasowego zatrudnienia. Inni szukali na przykład pracy na pełny etat lub zgodnej z kwalifikacjami. Byli też i tacy, którzy chcieli znaleźć firmę bliżej domu, ponieważ dojazd do pracy zajmuje im zbyt dużo czasu. Wśród pracujących osób poszukujących innego zajęcia było również 64 tys. takich, które były zainteresowane pracą w innym kraju europejskim. Takie plany miało ponadto 143 tys. bezrobotnych. W sumie więc 207 tys. Polaków w III kwartale ubiegłego roku było skłonnych do emigracji zarobkowej. To o niemal jedną piątą mniej niż w kwartale poprzednim.
Skąd ta zmiana? – To między innymi efekt brexitu – uważa prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Jak wyjaśnia, zaraz po tym, gdy 23 czerwca ub.r. Brytyjczycy zagłosowali za opuszczeniem Unii Europejskiej, nasiliły się nastroje antyimigranckie i napaści na Polaków. Pojawiły się też ulotki wzywające naszych rodaków do powrotu do swojego kraju. Odbiło się to szerokim echem nad Wisłą. – Na pewno zniechęciło to część osób do wyjazdu do Wielkiej Brytanii, która jest obok Niemiec głównym miejscem emigracji Polaków – ocenia prof. Zenon Wiśniewski.
Reklama
Ponadto część osób mogła przestać myśleć o wyjeździe do pracy na Zachodzie w związku z serią zamachów terrorystycznych, jakie miały miejsce w ubiegłym roku we Francji, w Belgii i Niemczech.
Polacy są mniej skłonni do emigracji zarobkowej również dlatego, że zdecydowanie poprawiła się sytuacja na naszym rynku pracy. Stopa bezrobocia jest najniższa od ponad ćwierć wieku. Nie ma więc dużych problemów ze znalezieniem płatnego zajęcia. Pracodawcy podnoszą też wynagrodzenia, m.in. dlatego że mają coraz większe kłopoty ze znalezieniem kandydatów do pracy – w ubiegłym roku przeciętne płace w przedsiębiorstwach wzrosły realnie o 4,4 proc.