Od 2018 r. każdy przedsiębiorca będzie miał własny numer konta w ZUS – to bezpośrednio na nie trafiać mają składki na ubezpieczenia społeczne. W ten sposób urzędnicy na bieżąco sprawdzą, czy firma nie zalega z płatnościami i czy płaci je w odpowiedniej wysokości.
Takie zmiany przewiduje projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, kodeksu pracy oraz niektórych innych ustaw. Problem w tym, że jeśli zainteresowany nie otrzyma do końca 2017 r. informacji o przyznaniu takiego numeru, to będzie „obowiązany zwrócić się do terenowej jednostki organizacyjnej, przed najbliższym terminem opłacania składek (czyli najpóźniej w lutym 2018 r. – red.). Mówiąc wprost, przedsiębiorca sam będzie musiał zatroszczyć się o to, by ZUS podał mu numer konta do wpłat. Co się stanie, gdy tego nie dopilnuje?
– Projekt milczy na temat tego, czy taka osoba będzie chroniona przed roszczeniami ze strony Zakładu. Nie wiadomo także, do kiedy będą działać obecne numery rachunków i co się stanie, jeśli wpłacane tam składki zostaną źle zaksięgowane – zauważa Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP, członek rady nadzorczej ZUS.
Projekt ustawy wskazuje tylko, że przedsiębiorca nie będzie ponosił odpowiedzialności wyłącznie w sytuacji, gdy Zakład przekaże mu błędną informację o przydzielonym numerze rachunku składkowego. – To trochę za mało. Płatnik powinien mieć pewność, że nie będzie ścigany przez ZUS za nie swoje winy. Tym bardziej że zmiana sposobu opłacania składek będzie wprowadzona na podstawie ustawy – podkreśla Kozłowski.
Reklama

Trudne pytania

Propozycje zmian nie podobają się także finansistom. Związek Banków Polskich zwraca uwagę, że w dokumencie brakuje terminu, w jakim Zakład będzie przesyłał informacje o numerze rachunku. To zaś powoduje, że nie wiadomo, kiedy obowiązek uzyskania informacji na temat nowego konta będzie przechodził na płatnika.
– Sam zapis, że przedsiębiorca ma zainteresować się brakiem numeru rachunku, jest kpiną. Czy to oznacza, że Zakład nie ma adresów firm, żeby wysłać do nich pisemną informację o zmianach? – pyta Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Wątpliwości co do projektu ma też rzecznik finansowy. Zwrócił uwagę na brak przepisów określających sposób załatwiania spraw będących już w toku, a także nadpłat i niedopłat składkowych dotyczących różnych okresów, tj. sprzed i po zmianie, a ujawnianych w trakcie przyszłych kontroli. Z kolei Narodowy Bank Polski sugeruje doprecyzowanie, że rola ZUS jako dostawcy usług płatniczych i prowadzącego rachunki powinna być wprost wyrażona w ustawie.
– Projekt wymaga pilnej poprawy przez Sejm. Bo niejasne przepisy zawsze działają na szkodę przedsiębiorców, którzy później muszą tracić czas i pieniądze na dochodzenie swoich racji – komentuje Łukasz Kozłowski.

Stare sprawy

Eksperci zgadzają się, że kwestia indywidualnych kont dla firm powinna być załatwiona 18 lat temu. – Gdyby takie rozwiązanie zostało wprowadzone przez rząd premiera Buzka, to może dzisiaj nikt nie próbowałby przerzucić odpowiedzialności za błędy ZUS na przedsiębiorców. A przecież pod względem informatycznym to nie jest specjalnie skomplikowana sprawa – zauważa dr inż. Sergiusz Pawłowicz, ekspert rynku IT.
Problem zdaje się jednak mieć drugie dno. Autorzy projektu ujawnili, że „nadal w ZUS prowadzone są postępowania wyjaśniające mające na celu zidentyfikowanie źle lub błędnie opisanych wpłat. Tak starych, jak i bieżąco dokonywanych”. I nie są to odosobnione przypadki. W 2016 r. Zakład otrzymał blisko 281 tys. niezidentyfikowanych wpłat na kwotę 328 mln zł. Każdego miesiąca rozpoczyna się 28 tys. nowych postępowań.
– To pokazuje skalę problemu. Wszystkie propozycje zawarte w projekcie ustawy mają na celu zabezpieczenie ZUS przed roszczeniami firm – uważa Bogusława Nowak-Turowiecka, ekspert ubezpieczeniowy w Związku Rzemiosła Polskiego. Jej zdaniem nie jest wykluczone, że po latach ZUS zacznie się domagać od przedsiębiorców składek wraz z odsetkami. A wtedy trzeba będzie dochodzić swoich praw w sądach.