Największy koncern zbrojeniowy świata Lockheed Martin niedawno kupił Sikorsky Aircraft Corporation, której częścią są zakłady lotnicze w Mielcu. Jak widzicie przyszłość tej fabryki? Pracownicy powinni się martwić, czy może raczej cieszyć?
To bardzo ważna część LM, która zwiększa naszą obecność w Polsce i jednocześnie jest naszym największym zakładem poza Stanami Zjednoczonymi. Byłam na miejscu i widziałam, jak znakomitą pracę wykonują nasi polscy pracownicy – to światowej klasy jakość. Widać, że wiele tam zainwestowano, prowadzonych jest sporo prac rozwojowych nad nowymi technologiami i jest tam duży potencjał, który jeszcze chcemy rozwijać.
Ale zdaje sobie pani sprawę z tego, że tuż przed przejęciem przez LM z Mielca zwolniono 500 osób?
Niestety skala produkcji nie była taka, jakiej oczekiwano, i dlatego niezbędne było dostosowanie do tego poziomu zatrudnienia. Teraz mamy nadzieję rozwinąć ten zakład i pracowników z powrotem zatrudnić.
Reklama
To co chcecie tam produkować? Tak jak dotychczas części do śmigłowców i black hawki czy są jakieś nowe pomysły?
Dzisiaj w Mielcu produkujemy kabiny dla black hawków, w sumie było ich ponad 300, i będziemy to kontynuować. Mam nadzieję, że jeśli polski rząd jeszcze raz ogłosi postępowanie na śmigłowce wielozadaniowe, to będziemy mieli także możliwość sprzedaży helikopterów w Polsce.
Myśli pani, że polski rząd to zrobi? Ostatnio w kuluarach coraz głośniej się mówi, że Polska wybierze nie caracale, a właśnie black hawki.
To decyzja polskiego rządu. Ale my jesteśmy w gotowości. Dzięki temu, że LM kupił Sikorskiego, teraz możemy w naszej ofercie zaproponować również uzbrojenie śmigłowców, szkolenia i pakiet logistyczny z tym związany. Jeśli polski rząd poprosi nas o ponowne złożenie oferty, to z przyjemnością to zrobimy.
Jakby pani miała szacować: jakie macie szanse na wygranie tego kontraktu?
Black hawk to sprawdzony śmigłowiec, jest używany przez armię amerykańską w wielu miejscach na świecie. Możliwość produkcji na miejscu na pewno dałaby polskiej gospodarce i poddostawcom szansę na pozytywny impuls.
Teraz zakłady w Mielcu produkują głównie części do śmigłowców. Czy są szanse na poszerzenie oferty, np. wytwarzanie elementów do samolotów F-35?
Proszę pamiętać, że w Mielcu produkuje się także samolot M-28, który jest znakomitą konstrukcją i ma świetne osiągi. Myślimy, że są możliwości, by ten produkt sprzedawać na nowych rynkach, on doskonale nadaje się do misji humanitarnych.
Jakie są plany LM w kwestii kooperacji z polskim przemysłem poza PZL Mielec?
Polska to dla nas bardzo ważny rynek, jesteśmy tu od prawie 20 lat. Sprzedaliśmy polskiemu rządowi samoloty F-16, transportowe herculesy czy pociski sterowane JASSM. Bierzemy udział w prowadzonym obecnie postępowaniu na systemy rakietowe Homar. Jesteśmy gotowi wspierać polski rząd w rozwijaniu możliwości obronnych. Gdy to robimy, to jak mówiłam, kooperujemy z lokalnymi przedsiębiorstwami, już teraz rozmawiamy z wieloma polskimi dostawcami. Jeśli Polska dalej będzie rozważać, który system obrony przeciwrakietowej wybierze (chodzi o Wisłę – przyp. red.), to również jesteśmy gotowi złożyć bardzo mocną ofertę z systemem MEADS. W tym wypadku nasza współpraca z polskimi przedsiębiorstwami byłaby bardzo szeroka.
Ale obecnie polski rząd negocjuje z Raytheonem, a polski przemysł jest bardzo niezadowolony ze współpracy, jaką ten koncern zaproponował. Generalnie wielkie amerykańskie firmy nie mają w Polsce dobrej opinii, jeśli chodzi o kooperację. W czym wasza oferta przemysłowa byłaby lepsza niż Raytheona?
Nie chcę krytykować decyzji polskiego rządu. W naszej ofercie zaproponowaliśmy waszemu przemysłowi zbrojeniowemu, by stał się częścią konsorcjum MEADS produkującego nowy system, który w naszej opinii ma olbrzymi potencjał eksportowy. Mamy propozycje wspólnego rozwoju nowego pocisku i ogólną ofertę 40-proc. udziału polskiego przemysłu w polskim programie „Wisła”. Są inne kraje NATO, które są zainteresowane MEADS-em. Kończymy pracę nad jego rozwojem i mamy nadzieję, że wkrótce będzie on działał w Europie. Być może Polska też zdecyduje, że chce się do niego przyłączyć.
To wszystko dobrze brzmi. Ale zdaje sobie pani sprawę z tego, że kupując samoloty F-16, polski przemysł obronny miał dostać olbrzymi zastrzyk technologiczny w postaci offsetu. I choć formalnie wszystko jest rozliczone, to polska zbrojeniówka ten offset radykalnie krytykuje. Podobnie wypowiada się m.in. nowy wiceminister obrony. LM składał obietnice, których nie dotrzymał. Jak pani odpowie na te zarzuty?
Wtedy to było podejście bardziej transakcyjne, chcieliśmy dostarczyć samoloty i wywiązać się z naszych prawnych zobowiązań. Dzisiaj w LM stawiamy na bardzo mocną współpracę przemysłową, partnerstwo i podnoszenie możliwości przemysłu obronnego w krajach, gdzie sprzedajemy nasze produkty. Uważamy, że w najlepszym interesie Polski oraz innych członków NATO jest to, by kraje rozwijały swoje możliwości w przemyśle zbrojeniowym.
Co pani ma na myśli, mówiąc „partnerstwo”?
Chodzi o partnerstwo w dostarczaniu możliwości i technologii.
Jak mógłby wyglądać ten transfer technologii? Załóżmy, że zostajecie wybrani w postępowaniu na Homara. Czy to znaczy, że polskie przedsiębiorstwa byłyby zaangażowane w produkcję?
Rozmawiamy z polskim przemysłem o tym, jakie ma możliwości i w czym chce brać udział. Jako poddostawcy dla konsorcjum HSW zaproponowaliśmy transfer produkcji rakiet GMLRS do Meska oraz wsparcie przy integracji polskiego podwozia do systemu. Naszym zamiarem jest to, by części tego systemu były produkowane w Polsce. I to nie tylko na wasze potrzeby, ale potencjalnie także na eksport.
Jeśli mowa o eksporcie, to proszę powiedzieć o globalnej strategii LM. Wiadomo, że najważniejszym rynkiem są dla was Stany, ale coraz bardziej widać, że wychodzicie także poza USA. Jak duży w przychodach LM ma być udział rynków innych niż wasz rodzimy?
W ubiegłym roku 21 proc. naszej sprzedaży pochodziło spoza USA. Chcemy, by to było 25 proc. Na świecie jest duży popyt na nasze produkty. Z innych rynków największym jest dla nas Europa, ponieważ chcemy wspierać kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego. Poza tym bardzo istotny jest region Pacyfiku – tam mamy duże wzrosty sprzedaży – oraz Bliski Wschód. Ale jesteśmy obecni w 70 krajach na całym świecie.
Do Polski przyjechała pani z konferencji bezpieczeństwa w Monachium, gdzie rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew przestrzegał przed drugą zimną wojną. Jak pani to skomentuje?
Zagrożenia na świecie ewoluują. Dlatego bardzo istotne jest to, by państwa NATO były zjednoczone i silne. Tak jak silna powinna być UE i wspólnie odpowiadać na zagrożenia. Jeśli spojrzy się na to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, na wydarzenia na Ukrainie, to widać, że Zachód musi działać kolektywnie.