Przyznać trzeba jednak, że "zaczął" minister Szałamacha. Zadeklarował on, że jest gotów postawić własne pieniądze na to, że przyszłoroczny deficyt budżetowy nie przekroczy 54 mld zł. Stwierdził, że gdyby tak się stało, to on z prywatnych pieniędzy zasili budżet o 10 tys. zł.

Reklama

Na jego deklarację szybko zareagował szef klubu PO. Sławomir Neumann stwierdził, że przycięcie deficytu nawet pod koniec przyszłego roku nie będzie problemem. - Pan po prostu zetnie wydatki na konie roku i pan ten deficyt utrzyma w ryzach - przekonywał. Jednocześnie zaproponował inny zakład - o dotrzymanie zaplanowanych w budżecie dochodów, o których powiedział, że są nierealistyczne i zbyt optymistyczne.

- Panie i panowie, zakład przyjęty - odpowiedział minister Szałamacha, a jego słowa przyjęto oklaskami.

Trwa ładowanie wpisu

Co jest w budżecie?

Wieczorem Sejm nie zgodził się na odrzucenie projektu budżetu w pierwszym czytaniu, o co wnosiła PO. Za wnioskiem było 206 posłów z PO, Nowoczesnej, PSL i większość klubu Kukiz'15. Przeciw zagłosowało 234 posłów, w tym cały PiS, dwóch posłów Kukiz'15 i dwóch niezrzeszonych. Wstrzymał się jeden poseł niezrzeszony. Projekt trafi teraz do prac w komisjach, które - zgodnie z uchwałą prezydium Sejmu - potrwają nie dłużej niż do 18 stycznia 2016 r.

Podczas sejmowej debaty nad projektem ustawy budżetowej na 2016 r. premier Beata Szydło podkreślała, że rząd będzie prowadził inną politykę gospodarczą niż poprzednicy, będzie wspierał polskie rodziny, a nie zagraniczne korporacje. Doprowadzimy do tego, by Polska się szybko rozwijała, polskie rodziny czuły się bezpiecznie, a polski przemysł konkurował na światowych rynkach - powiedziała szefowa rządu.

Również minister finansów Paweł Szałamacha podkreślił, że projekt nie tylko gwarantuje realizację najbardziej ambitnego od lat programu wsparcia rodzin, ale jest też bezpieczny dla finansów państwa.

Reklama

Projekt ustawy przyszłorocznego budżetu zakłada, że deficyt budżetowy nie przekroczy 54,7 mld zł; wzrost PKB wyniesie 3,8 proc.; średnioroczna inflacja - 1,7 proc.; a deficyt sektora finansów publicznych spadnie do 2,8 proc. PKB. Szef resortu finansów zapewnił, że zaplanowany wzrost PKB nie jest zagrożony, należy też oczekiwać dalszego spadku bezrobocia.

Mogli się założyć?

Na sejmowe deklaracje polityków szybko zareagowali bukmacherzy. STS nie ma wątpliwości, że deficyt budżetowy przekroczy 54 mld złotych. Kurs na TAK w tym przypadku wynosi 1.20, czyli za każde postawione 100 złotych można wygrać 105,60 zł. Natomiast gracze, którzy trafnie obstawią, że deficyt nie przekroczy wskazanego progu, wygrają 316,80 zł za każde postawione 100 złotych (kurs 3.60).

Analitycy są również zdania, że nie zostaną zrealizowane dochody do budżetu w 2016 roku. Tu jednak kursy są bardziej wyrównane. Jeśli dochody zostaną zrealizowane, można wygrać 167,20 zł za każde postawione 100 złotych (kurs 1.90). W przeciwnym wypadku do wygrania jest 149,60 zł przy tej samej stawce (kurs 1.70).

STS podkreśla, że przygotował możliwość obstawiania również z myślą o politykach, jako że "żaden z nich nie posiada wymaganej licencji Ministerstwa Finansów".