Głównym motorem wzrostu przychodów ma być segment KEP – „kurier, ekspres, paczka”. Poczta zakłada, że do 2020 r. podwoi przychody z tego tytułu oraz z usług świadczonych dla e-commerce. Mają one przekroczyć 1,5 mld zł. Operator chce też więcej zarabiać na usługach bankowych i ubezpieczeniowych. – W kwietniu w naszych placówkach będą sprzedawane pierwsze polisy na życie – deklaruje Jerzy Jóźkowiak, prezes Poczty.
Zarząd spółki liczy na to, że w ciągu pięciu lat wpływy z dostarczania paczek, usług logistycznych i e-commerce zrównają się z przychodami z tradycyjnej działalności pocztowej. Mają temu pomóc 1,5-mld inwestycje, głównie w sieć dystrybucji. Część potrzebnych pieniędzy być może uda się uzyskać od inwestorów, jeśli spółka zgodnie z zapowiedziami w 2016 r. wejdzie na giełdę.
Dziś jeszcze 79 proc. wpływów dają Poczcie listy, ale za pięć lat ma to być tylko 47 proc. Wynika to z coraz mniejszej liczby wysyłanych listów.
Eksperci uważają, że najtrudniejszy do osiągnięcia będzie trzeci cel zapisany w strategii, czyli 1,5 mld zł oszczędności. Wyniki finansowe spółki za 2014 r. zostaną ogłoszone dopiero w maju, ale nieoficjalnie wiadomo, że Poczta Polska zakończyła go na lekkim plusie i nieco lepiej niż 2013 r. Wtedy wynik netto Grupy Poczty Polskiej sięgnął 44 mln zł przy przychodach wynoszących 6,5 mld zł. Oznacza to, że niemal w całości zostały one pochłonięte przez koszty – głównie osobowe. Rok temu stanowiły one 70 proc. wszystkich wydatków operatora. Zarząd PP jak ognia unika deklaracji dotyczących wysokości zatrudnienia w kolejnych latach. Przyznaje jednak, że liczba pracowników spada w wyniku corocznych programów dobrowolnych odejść. W 2014 r. skorzystało z niego ok. 4 tys. osób na 78 tys. zatrudnionych.
Reklama
W jaki sposób spółka zamierza zaoszczędzić 1,5 mld zł? Odpowiedzią jest outsourcing. – Planujemy wzrost znaczenia tego typu rozwiązań – zapowiada Jóźkowiak, ale nie zdradza szczegółów.
Michał Mazur, partner w dziale doradztwa biznesowego firmy konsultingowej PwC, przypomina, że na podobny wariant restrukturyzacji postawiła kiedyś Telekomunikacja Polska. – Tam sukcesem skończył się program „praca za pracownika”, gdzie dostawcom były proponowane kontrakty, ale w zamian za przejęcia pracowników. Firmy, które się na to decydowały, nadal są na rynku i doskonale się rozwijają – wyjaśnia ekspert. Wiceprezesem PP jest Ireneusz Piecuch, który kilka lat temu był członkiem zarządu TP.
Mazur nie sądzi, aby mimo planów związanych z outsourcingiem udało się uniknąć zwolnień. Jego zdaniem nowa strategia PP to ambitny projekt, który będzie wymagał bardzo dużo zaangażowania po stronie zarządu i pracowników w dalszą transformację spółki. Ekspert dodaje, że podobną strategię przyjęli w ostatnich latach inni czołowi operatorzy pocztowi na świecie. – Na przykład obecnie bardzo dochodowa Australian Post już w 2010 r. uruchomiła program transformacji pod nazwą „Future Ready”. Podobnie postąpiła np. Royal Mail z Wielkiej Brytanii, przygotowując się na zmiany rynku i potrzeb klientów, a przy okazji wchodząc na giełdę – wylicza Mazur.
Ekspert podkreśla, że PP nie przeżyje bez transformacji. – Może nam się wydawać, że działalność pocztowa jest takim samym stabilnym biznesem jak np. energetyka, gdzie konsumpcja jest w miarę stała. Trzeba jednak pamiętać, że w PP duża część przychodów pochodzi z doręczania listów, a tych wysyłamy coraz mniej – wyjaśnia Mazur. Jego zdaniem PP może z sukcesem zadebiutować na giełdzie. – Po wejściu w zeszłym roku na giełdę poczt portugalskiej, belgijskiej i brytyjskiej okazało się, że narodowi operatorzy pocztowi, nawet wykazujący rentowność na poziomie tylko kilku procent, są atrakcyjni dla inwestorów szczególnie instytucjonalnych, którzy niekoniecznie szukają spekulacyjnych, szybkich zysków – uważa ekspert.