Ministerstwo skarbu przygotowuje regulacje, które mają ułatwić życie łupkowym inwestorom. Przez wiele tygodni resort środowiska zgłaszał swoje uwagi, że za bardzo projekt ma uprościć procedury związane z ochroną przyrody.
Minister skarbu Włodzimierz Karpiński przekonywał kilka tygodni temu, że rząd przyjmie ustawę łupkową w pierwszym kwartale przyszłego roku. Według szefa resoru skarbu, nie ma żadnego sporu, a jedynie różnica zdań. Oba resorty są w trakcie uzgodnień. Włodzimierz Karpiński podkreśla, że jest zgoda co do ograniczenia biurokracji związanej z poszukiwaniem i wydobyciem surowców.
ZOBACZ TAKŻE: Ile gazu i ropy w łupkach? Firmy nie chcą się dzielić danymi>>>
Specjalna ustawa ma między innymi skrócić czas oczekiwania na decyzje administracyjne, które inwestor musi uzyskać przed rozpoczęciem prac poszukiwawczych. Doktor Krzysztof Księżopolski, ekspert energetyczny z Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego przekonuje w rozmowie z IAR, że nie ma co liczyć na powrót boomu łupkowego. O żadnej rewolucji nie ma mowy. Firmy się wycofują, jest za mało odwiertów. To efekt braku regulacji prawnych w Polsce jak i spadających cen ropy na rynkach światowych" - wyliczał problemy ekspert.
W ostatnim roku z poszukiwań gazu łupkowego w Polsce zrezygnowało kilka międzynarodowych koncernów. Dlatego teraz odwierty wykonują przede wszystkim polskie firmy takie jak Lotos, PGNIG i Orlen. Resort środowiska informuje, że na początku tego miesiąca w Polsce obowiązywało nadal 56 koncesji na poszukiwanie złóż węglowodorów Eksperci szacują, że do pełnego poznania potencjału polskich łupków potrzeba przynajmniej 200 odwiertów. Na przeszkodzie stoją również fundusze. Koszt jednego odwiertu może sięgać nawet 15 milionów dolarów.