Ministerstwo Finansów podało właśnie, ile pieniędzy przekazaliśmy organizacjom pożytku publicznego (OPP) w zeznaniach podatkowych za 2013 r. Kwota jest imponująca – po raz pierwszy podatnicy złamali barierę pół miliarda złotych. Taka suma nawet nie śniła się działaczom OPP, które funkcjonowały dekadę temu, gdy regulacje dotyczące przekazywania jednego procenta wchodziły w życie. W rozliczeniu za 2003 r. z tej możliwości skorzystało 80 tys. osób. Łączna kwota, którą zebrały organizacje, wynosiła wówczas 10 mln zł.
Ale jeśli chodzi o ścisłość, olbrzymie pieniądze śnią się większości OPP nadal. Bo gros środków, które miały trafić do lokalnych fundacji, zgarniają te, które wyspecjalizowały się w przechwytywaniu jednego procenta. Profesjonalizacja zrodziła nieoczekiwane 10 lat temu konsekwencje.
Wielcy zamiast małych
Do otrzymywania odpisów podatkowych z 1 proc. podatku uprawnionych jest 7,6 tys. organizacji pożytku publicznego. Takich, które od co najmniej dwóch lat prowadzą działalność na rzecz istotnego społecznie celu. W rozliczeniu podatku za 2013 rok najwięcej pieniędzy dostała Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” z siedzibą w Warszawie. Podatnicy przelali na jej konta 117 mln zł.
Z badań opublikowanych przez GUS wynika, że do 50 największych organizacji trafiła ponad połowa środków przekazanych z 1 proc. Ta lista jest praktycznie stała od lat. Druga w kolejności – Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko” dostała dziesięć razy mniejszą kwotę niż „Zdążyć z pomocą”. 11 mln zł przekazano fundacji Avalon, która również pomaga niepełnosprawnym. W pierwszej trzydziestce znalazły się też: Fundacja TVN „Nie jesteś sam” (3,6 mln), Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy (3,6 mln), Fundacja Warszawskie Hospicjum dla Dzieci (3,5 mln) i Greenpeace Polska (3,4 mln). Wszystkie mają wyrobioną markę, wspieraną przez potężne kampanie promocyjne. Mało kto jest w stanie z nimi konkurować, np. Łemkowska Fundacja Oświatowa im. Jana Krynickiego otrzymała 5,4 tys. zł, Ludowy Klub Sportowy ATOM w Dzierżoniowie niemal równe 5 tys. zł. W ubiegłym roku rekordowo niską wpłatę dostało Stowarzyszenie Centrum Prewencji Narkomanii „Nadzieja”. Łącznie – 40 groszy.
Średnia wysokość przekazywanej kwoty to 41 zł. To odpis 1 proc. podatku od pensji wynoszącej ok. 3 tys. zł. Nawet jeśli lokalne organizacje dostają pieniądze dzięki podatnikom z regionu, często okazuje się, że suma jest dużo niższa, niż byłaby, gdyby tyle samo podatników przekazało jeden procent w Warszawie.
Tegoroczny raport MF potwierdza trend – najwięcej pieniędzy przekazują osoby, które płacą podatki w Warszawie, w tym roku było to 109 mln zł – aż 22,7 proc. wszystkich wpłat. Drugie w kolejności były Katowice, tamtejsi podatnicy przekazali przy pomocy formularza PIT 63 mln zł, co stanowiło 13,7 proc. całej kwoty. W trzecim Poznaniu było to 8,9 proc., czyli 43 mln zł. Dla porównania – mieszkańcy Olsztyna przekazali jedynie 13 mln zł.
Reklama dźwignią dobroczynności
Na jednoprocentowym rynku rodzi coraz większą konkurencja jest coraz większa. Aby dotrzeć do darczyńców, organizacje pożytku publicznego wydają gigantyczne kwoty na reklamę – niekiedy nawet 1/3 przychodów z poprzedniej zbiórki funduszy. Zamiast na cele statutowe fundacji zgromadzone środki trafiają do agencji reklamowych.
Doniesienia o takich praktykach zaniepokoiły Ministerstwo Pracy. Dwa lata temu do rozporządzenia dodano konieczność umieszczania informacji o pieniądzach przeznaczonych na reklamę w corocznych sprawozdaniach organizacji. Jak pisaliśmy na łamach DGP, przypuszczenia się potwierdziły. Fundacja Rosa działająca na rzecz poprawy warunków edukacji dla dzieci z zebranych od podatników za 2011 r. 6,6 mln zł aż 3,2 mln wydała na kampanię informacyjną. Oznacza to, że średnio co druga złotówka podatników stanowiła zysk rynku reklamy. Z kolei w przypadku Fundacji Ewy Błaszczyk „Akogo?” ten stosunek wyniósł prawie 51 proc. Z kolei Stowarzyszenie Rodziców na rzecz Pomocy Szkołom „Przyjazna szkoła” na reklamę wysupłało ponad 755 tys. zł pochodzących z kieszeni podatników, to ok. 16 proc. z zebranych ponad 4,7 mln zł.
Wykorzystywanie budżetów na reklamę krytycznie oceniają same organizacje pozarządowe. W przygotowanym na zlecenie MPiPS raporcie „Diagnoza problemów funkcjonowania organizacji pożytku publicznego” można przeczytać anonimowe wypowiedzi ich przedstawicieli. „Moim zdaniem to jest niedopuszczalne, troszkę wewnętrznie buzuję, w momencie, kiedy przychodzi luty czy marzec i bogate organizacje, które notabene osiągają ciężkie miliony, za ciężkie pieniądze reklamują się w telewizji i prasie” – mówił jeden z ankietowanych społeczników. „Z kimś, kto dysponuje milionami na reklamę, no każdy przegra” – oceniał inny.
Zdarzają się sytuacje, w których organizacje pozarządowe pożyczają pieniądze, by sfinansować promocję kampanii. Najbardziej efektywnym, ale i jednym z najdroższych sposobów jest wykupienie licencji na program do wypełniania formularzy PIT. Organizacja udostępnia program bezpłatnie dla podatnika, ale w zamian to jej KRS wyświetla się jako domyślny w rubryce, gdzie jest miejsce na decyzję dotyczącą przekazania jednego procenta. Jak dla agencji Newseria przyznawali przedstawiciele funduszu PAFPIO, jedna z organizacji, która pożyczyła od niego pieniądze w ubiegłym roku, dzięki programowi uzyskała dziesięciokrotne przebicie.
Furtka dla datków
Ze wszystkich wpłat przekazanych w ramach 1 proc. fundacji Słoneczko 90 proc. stanowiły rok po roku wpłaty ze zdefiniowaniem celu szczegółowego. W praktyce były to środki przekazywane konkretnej osobie, na której terapię zbierają pieniądze jej najbliżsi. W ten sposób pieniądze zbiera większość organizacji z czołówki. Fundacja Avalon wręcz reklamuje się hasłem „Weź sprawy we własne ręce, zbierz 1 proc. podatku i darowizny na własne potrzeby”. Taki slogan umieszcza na banerze, który wyświetla się po otwarciu strony internetowej fundacji.
– Ogromna część podatników nie przekazuje swojego 1 proc. organizacji, ale potrzebującym pomocy osobom prywatnym, które w danej fundacji założyły subkonto – wyjaśnia Piotr Adamiak zajmujący się badaniami w Stowarzyszeniu Klon/Jawor, które zajmuje się analizą sektora pozarządowego.
Takie rozwiązanie nie było możliwe do 2007 r., kiedy Ministerstwo Finansów dopuściło przekazywanie 1 proc. podatku na cel szczegółowy. Organizacja może wydzielić jakiś element swojej działalności i założyć dla niego oddzielne subkonto, na które ma być przekazywany 1 proc. Podatnik w formularzu PIT może wybrać, który z celów chciałby wspomóc wpłatą. Możliwość wykorzystują organizacje pomagające dzieciom i niepełnosprawnym. Opiekunowie stają się podopiecznymi OPP i dostają własne konto, na które podmiot przelewa pieniądze. Albo i nie. Bo w przepisach nie ma przymusu – organizacja może przekazać pieniądze, ale nie musi. Korzystają z tego niektóre podmioty, na przykład pobierając prowizje od wpłat. Ale jest i druga strona. – To, że 1 proc. jest zdominowany przez subkonta, rzutuje też na zachowania tych, którzy te subkonta zakładają. Traktują te pieniądze jak swoją własność i jeśli nie „odzyskają” swojej części od OPP – idą do sądów, skarżą się w mediach itd. – mówi Dorota Setniewska z portalu organizacji pozarządowych ngo.pl.
Jak wynika z badań Stowarzyszenia Klon/Jawor, co trzeci podatnik przekazał swój 1 proc. na rzecz osoby, którą zna osobiście lub przez rodzinę i znajomych. Wiele osób związanych z trzecim sektorem postrzega to jako sedno problemu z „jednym procentem”: organizacje coraz częściej zredukowane zostają do pośrednictwa w przekazywaniu pieniędzy osobom prywatnym. Tymczasem z założenia to organizacje właśnie miały decydować o przeznaczeniu zebranych środków – w oparciu o wiedzę na temat potrzeb społecznych i bazując na zaufaniu obywateli.
Praktyka przekazywania 1 proc. pokazuje, że pieniądze niekoniecznie trafiają tam, gdzie chciał tego ustawodawca. W ubiegłym roku zachęcano na przykład, by 1 proc. przekazywać na Telewizję Republika. Jak to możliwe, skoro to prywatna spółka, która nie posiada statusu OPP? Również przy użyciu furtki z celem szczegółowym – tej samej, co przy zbieraniu pieniędzy na rzecz osób prywatnych. Aby przekazać jeden procent telewizji, należało w zeznaniu podatkowym wpisać dane Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl. W rubryce „cel szczegółowy” trzeba było dopisać „Telewizja Republika”. Pieniądze miały trafić do niej za pośrednictwem jeszcze jednej fundacji powiązanej przez założycieli z kierownictwem telewizji.
– Subkonta są zakładane nie tylko dla osób indywidualnych, lecz także na rzecz innych organizacji (które nie mają statusu OPP): szkół, placówek itd. Są organizacje ze statusem OPP, które oficjalnie na swoich stronach piszą, że mogą się do nich zgłaszać organizacje, które chciałyby zbierać 1 proc., ale nie mają do tego uprawnień. Takie fundacje i stowarzyszenia pobierają opłatę – np. 25 proc. tego, co zostanie przekazane na konkretny podmiot – wyjaśnia Setniewska.
Podobne nieprawidłowości w organizacjach powinni wykrywać urzędnicy Ministerstwa Pracy. Jak jednak wynika z raportu pokontrolnego NIK, za nadzór nad OPP odpowiedzialne były 4 osoby, które poświęcały na to średnio połowę swojego czasu pracy. Kontrolerzy zwrócili uwagę, że choć od 2007 r. kwota przekazywanych OPP środków zwiększyła się czterokrotnie, rąk do pracy nie przybyło.
Niedostateczny nadzór otwiera też inne furtki dla wypływających pieniędzy. Tak było w fundacji Kidprotect. Pierwszy w Polsce podmiot, który zajmował się bezpieczeństwem dzieci i walką z pedofilią, stał się ofiarą własnego założyciela. Prokuratura postawiła Pawłowi Śpiewakowi zarzut przywłaszczenia 433 tys. zł. Śpiewak sam przyznał się do kupowania z funduszy organizacji drogich ubrań i fundowania sobie zagranicznych wakacji. Między innymi były to środki przekazane w ramach 1 proc. podatku.
Zwolnienie z odpowiedzialności
Działacze organizacji pozarządowych zwracają uwagę, że najpoważniejsze skutki mogą wcale nie dotyczyć kwestii finansowych, ale powodować dużo ważniejsze zmiany społeczne. Pierwszy z problemów polega na zwalnianiu państwa z odpowiedzialności za działania związane ze służbą zdrowia i opieką społeczną. Podatnicy najchętniej wspierają cele właśnie z tych dziedzin. Na drugim miejscu jest ochrona zwierząt.
Drugim problemem jest to, że 1 proc. zwalnia samych podatników z odpowiedzialności. Z jednej strony za sprawdzanie jakości organizacji, którym przekazują pieniądze. Z drugiej – z innych form działalności społecznej. O 1 proc. mówi się tak, jak o filantropii. – Po pierwsze, to nie jest darowizna, ale tak właśnie jest traktowana: podarowałem, zrobiłem coś dobrego. Czyli w domyśle zwalnia mnie to z angażowania się czy wspierania działań społecznych. Po drugie, to nie są pieniądze podatnika. On może zdecydować, co się z nimi stanie, ale nie są jego, tylko państwa – uważa Dorota Setniewska i dodaje, że winne są też same organizacje, które zachęcają do przekazywania podatku hasłami takimi jak „dar serca”.
Z ostatnich danych MF wynika, że w zeznaniu podatkowym OPP wskazało 45 proc. wszystkich podatników, 56 proc. tych, którzy wykazują w zeznaniach należny podatek. Z roku na rok tendencja do przekazywania jednego procenta wyhamowuje – grupa przekazujących rośnie coraz wolniej: o ile jeszcze w 2011 r. zwiększyła się o 18 proc., to w 2012 r. o 10 proc., a w zeszłym tylko o 3 proc.
Zmian w regulacjach dotyczących 1 proc. domagają się teraz same organizacje pozarządowe. Do stałej sejmowej podkomisji do spraw współpracy z organizacjami pozarządowymi przekazano m.in. zapisy, które miałyby uniemożliwić odpłatne zbieranie środków z 1 proc. podatku na rzecz OPP pozbawionych tej możliwości. Społecznicy proponują wprowadzić wyraźny zakaz wzywania do przekazania oraz przekazywania środków pochodzących z 1 proc. podatku na rzecz innych OPP, które zostały wykluczone z wykazu ministra pracy i polityki społecznej. Prace nad nowymi przepisami mają się rozpocząć jeszcze w październiku.