Politycy chętnie pokazują się z polską żywnością i wspierają różne kampanie przeciw rosyjskiemu embargu. Tymczasem mali producenci żywności borykają się przede wszystkim z gąszczem przepisów podatkowych i sanitarnych w Polsce.



Reklama

Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Cezary Kaźmierczak uważa, że nasze absurdy prawne są dla producentów żywności nie mniej szkodliwe niż rosyjskie embargo. Ekspert cieszy się ze zmiany akcyzy na cydr, która wynosi teraz 97 zł za hektolitr napoju, czyli tyle samo, ile w przypadku piwa. Cydru, w przeciwieństwie do złocistego nektaru wciąż jednak nie można reklamować.



Rozmówca Informacyjnej Agencji Radiowej dodaje, że przepisy utrudniają prace szczególnie małym producentom żywności. Jako przykład podaje rolników wytwarzających sery. Muszą oni spełnić te same wymagania co wielkie zakłady przetwórcze. Wysokie opodatkowanie, skomplikowane przepisy oraz wymagania sanitarne powodują, że rolnikom nie opłaca się produkować żywności, lub robią to nielegalnie. Pomóc może uproszczenie przepisów sanitarnych i wprowadzenie niskiego ryczałtowego podatku. Z szacunków ZPP wynika, że sektor małych producentów żywności wart jest około 2 procent PKB.



Związek od kilku miesięcy prowadzi akcję promującą żywność pochodzącą od małych producentów. Z raportu opublikowanego w kwietniu wynika, że polskie przepisy dotyczące wytwarzania żywności są jednymi z najbardziej rygorystycznych w Unii Europejskiej. W czwartek Rosja ogłosiła listę zagranicznych towarów objętych embargiem. Znalazły się na niej, między innymi: owoce, warzywa, nabiał i mięso. Embargo obowiązywać będzie rok i dotknie: kraje Unii Europejskiej, USA, Kanadę, Australię i Norwegię.

ZOBACZ TAKŻE:Sawicki dla "DGP": Może trzeba będzie zaorać zbiory?>>>