Titus Naikuni jest realistą. Jako małe linie lotnicze nie mamy żadnych szans na przetrwanie. Na własnym kontynencie może jeszcze wygramy walkę, ale na pewno nie globalnie. Stajemy się łatwą ofiarą. A wymienione wyżej linie opanowały już 80 procent rynku, także afrykańskiego - powiedział przewodniczący zarządu Kenya Airways.

Reklama

Etiopia już zareagowała na propozycję. Na pewno w naszej branży wielkość ma znaczenie. Dzięki temu można zminimalizować koszty i na pewno fuzja, byłaby rozwiązaniem. W końcu wszyscy stoimy pod wielkim naciskiem zachodnioeuropejskich koncernów. Jeśli będziemy walczyć między sobą, to staniemy się własnymi wrogami - ocenił szef etiopskich linii Tewolde Gebremariam.

Jak obliczyli jednak fachowcy, nawet fuzja tych linii, nie miałaby takiej szansy z British Airways czy Air France. Z obrotami ok. 6,2 mld dolarów byliby tylko 37 procent tak duzi jak Emirates.