Jak wyjaśnił minister finansów, lata 2013-2014 będą dla Polski najtrudniejsze z powodu kryzysu strefy euro. W długim okresie strategia będzie oparta na prawdziwej polityce prorodzinnej - dodał Rostowski.
Nasza wizja jest oparta na środkach z UE, aktywizacji aktywów państwowych, ulokowanych w spółkach Skarbu Państwa, aktywizacji środków samorządowych, ale też w dużej mierze na aktywizacji środków sektora prywatnego, także zagranicznego - mówił Rostowski.
Minister finansów dodał, że w strategii środki stricte budżetowe ograniczają się do przesunięcia wydatków na wybrane, najważniejsze priorytety, w granicach możliwości wydatkowych, na które Polska będzie mogła sobie pozwolić.
Widzimy, że Polska stoi dziś przed jasnym wyborem między rozwojem, który proponuje rząd i rozdawnictwem, które proponuje opozycja - podkreślił Rostowski.
Po co "Inwestycje Polskie"?
"Utrzymanie dynamiki inwestycyjnej w Polsce to jest kluczowy element w 2013, 2014, 2015 i 2016 roku - na najbliższe 4 lata. Po drugie, utrzymanie wzrostu gospodarczego i po trzecie - stworzenie nowych miejsc pracy. Aby te cele osiągnąć, chcemy zaktywizować martwy kapitał" - powiedział minister skarbu Mikołaj Budzanowski omawiając główne cele programu "Inwestycje Polskie".
Wyjaśnił, że kapitał ten należy obecnie do Polaków i powinien "pracować" na rzecz całej Polski.To narzędzie inwestycyjne ma być skierowane zarówno do przedsiębiorców, ale również jest to oferta dla wszystkich samorządów w Polsce - zaznaczył Budzanowski.
Podkreślił, że mechanizm ten będzie bardzo wiarygodny dla rynku, będzie bezpieczny dla finansów publicznych państwa.
W ramach spółki "Inwestycje Polskie" do BGK będą wnoszone wybrane udziały spółek Skarbu Państwa, ale z zastrzeżeniem, że MSP utrzyma pakiety kontrolne w spółkach strategicznych sektora energetycznego, finansowego - dodał Budzanowski.
Najważniejszą platformą w tej strukturze programu ("Inwestycje Polskie" - PAP) będzie Bank Gospodarstwa Krajowego, do którego będziemy wnosić wybrane aktywa Skarbu Państwa z jednym oczywiście zastrzeżeniem, że nie będziemy sprzedawać tych aktywów strategicznych poza pakiety kontrolne, czyli państwo polskie utrzyma pakiety kontrolne w tych kluczowych spółkach strategicznych sektora energetycznego, sektora finansowego - powiedział na sobotniej konferencji prasowej Budzanowski.
Wyjaśnił, że to, co jest możliwe zostanie sprywatyzowane. BGK w wyniku sprzedaży kilku procent jednej czy drugiej spółki - również notowanej na Giełdzie Papierów Wartościowych - będzie pozyskiwał dodatkowy kapitał. Z tego kapitału zostaną zwielokrotnione możliwości kredytowe (BGK - PAP) i poręczeniowe tej instytucji - powiedział minister.
Zaznaczył, że istotą tego programu jest prywatyzacja, ale nie poprzez prywatyzację tradycyjną. Nie tylko poprzez prywatyzację polegającą na zwiększaniu przychodów do budżetu państwa, ale w oparciu o prywatyzację prorozwojową, prowzrostową. Oznacza to, że z tej jednej sprywatyzowanej złotówki, złotówki, która mogłaby trafić do budżetu państwa, będziemy wartość tej złotówki przemnażać i ta jedna złotówka będzie mieć siłę kilku złotych - mówił minister. Jako przykład podał, że 100 zł możemy schować do szuflady, zamrozić ten kapitał lub też 100 zł przenieść do instytucji, która zwielokrotni wartość tych pieniędzy i będziemy mieli poziom kilkukrotnie większy - 5-6-krotnie.
To nie jest żadna magia, to są mechanizmy rynkowe, które funkcjonują w świecie bankowym - zaznaczył.
Środki unijne kluczowe
Rząd w nadchodzącej perspektywie finansowej skupi się na szybkiej i efektywnej mobilizacji środków unijnych, tak abyśmy mogli je wydawać w roku 2014 i 2015 - poinformował Jacek Rostowski.
W obecnej perspektywie, która zaczęła się w 2007 r. wydatki środków unijnych naprawdę się rozpoczęły w 2009 r. Mieliśmy coś, co można nazwać, nie wejściem smoka (...), tylko na skutek zaniechań poprzedniego rządu - wejściem ślimaka. I chcemy w tę perspektywę, która się zaczyna w 2014 r., żeby Polska miała wejście smoka - zaznaczył.
Minister przypomniał, że w latach 2008-2012, czyli latach kryzysu, Polska miała skumulowany wzrost na poziomie 18 proc. Był to - jak podkreślił - najszybszy wzrost gospodarczy w UE. W latach 2011-2012 deficyt zmniejszył się o prawie 4,5 pkt. procentowych PKB, czyli o 70 mld zł.
Minister sypie liczbami
Od 2013 r. rząd planuje uruchomić mechanizm zastawiania zwrotów VAT w bankach pod kredyt. Według Jacka Rostowskiego mechanizm ten mógłby zabezpieczać kredyty w wysokości do 70 mld zł rocznie.
Przygotowana w Ministerstwie Finansów ustawa jest gotowa, wkrótce poddamy ją konsultacjom międzyresortowym - mówił Rostowski. Jak dodał, dziś zwrot VAT osiąga 70 mld zł rocznie i teoretycznie do takiej kwoty ten mechanizm mógłby zabezpieczyć kredyty w ciągu jednego roku.
Minister podkreślił, że mechanizm ma działać wiele lat, dziś natomiast nie wiadomo jeszcze, ilu przedsiębiorców będzie chciało korzystać z tej innowacyjnej możliwości.
Rostowski wymienił również planowane przez rząd wydatki inwestycyjne w różnych horyzontach czasowych, które składają się na przedstawiony przez premiera wielki program inwestycyjny. W ramach unijnego budżetu 2014-2020 rząd ma zamiar uzyskać z UE 300 mld zł. Mówił też, że, programy modernizacji armii na lata 2013-2022 mają mieć wartość 100 mld zł, inwestycje w sektor energetyczny przy współudziale sektora prywatnego - 60 mld w latach 2013-2020.
Minister dodał, że w perspektywie lat 2013-2015 program inwestycji finansowanych przez BGK i spółkę "Inwestycje Polskie" to 40 mld zł, z budżetu i obecnej perspektywy finansowej UE, natomiast w latach 2012-2015 na autostrady i drogi krajowe ma trafić 43 mld zł, 30 mld - głównie z UE - na modernizację z kolei w latach 2013-2015 i 10 mld zł na infrastrukturę naukową.
Rostowski wskazał, że w latach 2013-2016 zostanie zainwestowane 50 mld zł w sektor gazu łupkowego, będą to pieniądze z sektora prywatnego, państwowego i z zagranicy.
Szef resortu finansów poinformował też, że gwarancje kredytowe "de minimis" dla małych i średnich przedsiębiorstw w latach 2013-2014 - wyniosą do 60 mld zł.
Mówiąc o źródłach finansowania Rostowski podkreślił, że 15 proc. wieloletnich wydatków ma pochodzić z budżetu państwa, z różnych firm 13 proc., 16 proc z instytucji finansowych, 39 proc. z UE, a w 17 proc. ze współfinansowania środków z UE.
40 miliardów z "Inwestycji Polskich"
Efekt programu, który chcemy osiągnąć w 2015 r. - to jest 40 mld zł. Chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić, że to nie jest tylko wartość tych projektów, to jest wartość co najmniej tych 40 mld zł, która będzie do dyspozycji na projekty realizowane w Polsce - powiedział w sobotę Budzanowski. Dodał, że wartość tych inwestycji może być znacznie większa. Na tym polega dodatkowy efekt, prowzrostowy, ale również mający na celu stworzenie nowych miejsc pracy na terenie całego kraju - dodał.
W ocenie ministra cel 40 mld zł jest realny. To dziś nasze konserwatywne wyliczenie. Jeżeli się okaże, że tych projektów inwestycyjnych dobrych, rentownych (...) będzie więcej, to (...) w większym stopniu będziemy przeznaczać poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego akcje (spółek Skarbu Państwa - PAP) na inwestycje prorozwojowe - powiedział.
Minister wyjaśnił, że elementem wspomagającym działalność kredytową, poręczeniową będzie też specjalna spółka, tzw. spółka inwestycyjna, która (...) będzie dostarczać niezbędny kapitał do realizacji tych dużych rentownych projektów. Będzie ona uzupełniać program - tłumaczył minister.
Budzanowski poinformował, że program ma ruszyć już w 2012 roku. Chcemy w 2012 r. uruchomić program zarówno w ramach banku BGK, jak i specjalnie dedykowanej spółki inwestycyjnej. Stworzyć bardzo precyzyjną mapę różnych projektów, które mogą być realizowane i rozpocząć ich realizację w 2013 r. na poziomie samorządów - powiedział.
W ramach programu "Inwestycje Polskie" najważniejszych projektów strategicznych będzie co najmniej 12 i będą one sukcesywnie uzupełniane przez nowe, pochodzące z samorządów - dodał Budzanowski.
Minister zapewnił, że już w 2013 r. w ramach tego programu będą realizowane duże projekty energetyczne, w oparciu o węgiel, gaz.
Budzanowski podkreślił, że rząd chce znacząco dofinansować sektor gazowy, budowę nowej infrastruktury gazowej: przesyłowej i magazynowej.
Chcemy również, aby ten program służył rozwojowi wydobycia węglowodorów w Polsce, gazu i ropy, w tym również gazu z łupków. Do 2015 r. to co najmniej 5 mld zł, które na ten sektor (...) będzie wydane - powiedział Budzanowski.
Komentarze(116)
Pokaż:
Nie przypadkiem Donald Tusk - po „podróży życia” do Peru - został okrzyczany mianem „słońce Peru, mistrz bajeru”.
Tusk powie to, co zwykle, będzie kij, będzie i marchewka. Pochwali Polaków, że tak dzielnie znoszą kryzys i rządy PO. Może nawet przeprosi za syna, za „układ gdański”, kolesiowanie się z sędzią „na telefon” Milewskim na meczach piłkarskich, za kłamstwa w sprawie Amber Gold.
Następnie powie, jak wspaniale jego rząd walczy o lepsze jutro dla nas wszystkich. Postraszy, że trzeba będzie robić cięcia bo - wiadomo - „kryzys” i choć jesteśmy „zieloną wyspą”, to musimy jednak drastycznie zaciskać pasa. Zapowie kolejne cięcia i podwyżki, ale też pomacha marchewką, że kiedyś to nawet może będzie lepiej.
Podobnie jak w czasach PRL, gdy przyznawano, że ceny podstawowych artykułów rosną, ale za to tanieją lokomotywy, a zatem statystycznie jest dobrze. Zaatakuje również opozycję, którą oskarży o to, że przez nią jest tak źle w Polsce pod rządami PO. Zrobi to z zacietrzewieniem Władysława Gomułki, który swego czasu całą winę za sytuację przerzucał na „niesłuszne siły”, rewizjonistów, intelektualistów, inteligencję, studentów, Kościół katolicki.
Słowem to groteskowe „exposé” jest pomyślane jako ucieczka do przodu, by uniknąć rozliczenia za niezrealizowane obietnice wygłoszone przy formowaniu rządu w 2007 i 2011 roku. Upadające firmy, dramatycznie rosnące bezrobocie, państwo zawłaszczane przez partyjną sitwę, praca do śmierci i wyższe podatki to są dziś problemy, z których Tusk powinien się wytłumaczyć Polakom.
Ze 125 obietnic wyborczych zostało zrealizowanych zaledwie kilka. Nie był między innymi przez złą politykę stymulowany wzrost gospodarczy. Za to rząd zafundował Polakom rosnący deficyt budżetowy i zadłużenie państwa na kolejne pokolenia, cięcia, rosnące bezrobocie, spadek eksportu, rosnącą inflację, drożyznę i spowolnienie gospodarcze.
Mamy wzrost podatków, które poprzedziła słynna wypowiedź Donalda Tuska: „przysięgam Polakom, że każdy, kto w moim rządzie zaproponuje podwyżkę podatków, zostanie przeze mnie osobiście wyrzucony”.
Zamiast podniesienia płac dla budżetówki i zwiększenia rent i emerytur jest przymusowa praca prawie do śmierci. Z szumnie zapowiadanych 1700 kilometrów autostrad i dróg ekspresowych zbudowano ledwie 600, i to niepełnowartościowych, a przy okazji doprowadzono do zapaści polskiego sektora budowlanego.
Zamiast likwidacji NFZ i naprawy służby zdrowia dokonano podziału na równych i równiejszych, dla „lepszych” jest dostęp do usług medycznych, dla „gorszych” wielomiesięczne kolejki i upokarzanie.
Zamiast zachęcania do powrotu do Ojczyny Polaków z emigracji zarobkowej jest prowadzona polityka, by jak najwięcej obywateli opuszczało swój kraj i szukało szczęścia na obcej ziemi.
Zamiast polepszenia edukacji trwa w najlepsze pełzająca reforma, która powoduje, że jest coraz niższy poziom wykształcenia Polaków.
Zamiast sprowadzenia wraku Tu-154 i wyjaśnienia okoliczności i przyczyn katastrofy smoleńskiej rząd wykazał się nieudolnością i niekompetencją oraz doprowadził do ośmieszenia Polski na arenie międzynarodowej. Zamiast taniego państwa mamy największy w historii wzrost biurokracji.
We wszystkich tych sprawach Donald Tusk i jego podwładni swoimi działaniami zaprzeczali swoim deklaracjom, oszukiwali Polaków, mijali się z prawdą, mataczyli, manipulowali faktami, odwracali kota ogonem. Tak też jest od ponad dwóch lat w wyjaśnianiu tragedii smoleńskiej.
Rząd został zamieniony w firmę reklamiarską, która generuje takie „eventy” jak żałosne gawędy i połajanki ministra Jacka Rostowskiego nieumiejącego policzyć podstawowych parametrów budżetu państwa.
Mamy niekompetentnych ministrów, np. Bartosza Arłukowicza, Joannę Muchę, Sławomira Nowaka, Krystynę Szumilas. Mamy szefa kancelarii premiera odpowiedzialnego w dużej mierze za tragiczny lot do Smoleńska. Do tej pory Tomasz Arabski jest pod szczególna ochroną i nie poniósł żadnej odpowiedzialności za swoje czyny.
Vincent, juz w głowach wam się pomieszało!