Według pomysłu KE Grecja, Irlandia, Portugalia, Rumunia, Węgry i Łotwa będą dokładały do inwestycji realizowanych z unijnego budżetu tylko 5 proc., a nie – jak obecnie – 15 proc. Pozostali, w tym Polska, dostaną pieniądze na starych zasadach.
Do tej pory 15 proc. wkładu własnego okazywało się niejednokrotnie barierą nie do przejścia. Budżetów nie było stać na współuczestnictwo w poszczególnych projektach, w wyniku czego w ogóle nie były one realizowane. I tak np. Rumunia wykorzystała do tej pory zaledwie 2,9 proc., a Grecja 7,9 proc. środków z funduszy strukturalnych przyznanych im na lata 2007 – 2013. Sytuacja pogorszyła się po wybuchu kryzysu. Dublin z 32-proc. deficytem w 2010 r. czy Ateny z dziurą w wysokości 10,5 proc. PKB praktycznie nie mogły sobie pozwolić na realizację inwestycji infrastrukturalnych.
Do planu KE obiekcje mają płatnicy netto, m.in. Niemcy. W razie niewykorzystania unijnych funduszy przewidzianych w perspektywie budżetowej Berlin otrzymuje z powrotem swoją część składki. Teraz to się zmieni. Plan komisji zakłada, że wkład unijny w projekty z funduszów spójności, rozwoju regionalnego, rozwoju obszarów wiejskich i z funduszu na rybołówstwo wzrośnie w przypadku wymienionych sześciu krajów do 95 proc. z obecnych 70 – 85 proc.
Zaproponowane wczoraj zmiany mogą wejść w życie już od nowego roku, o ile – o co wczoraj apelował Jose Barroso – Rada i Parlament Europejski zdążą do tego czasu przyjąć opublikowane wczoraj propozycje.