Prawo do eksploatacji uzyskały amerykański koncern Peabody Energy, konsorcjum chińskiej Shenhua i japońskiej Mitsui oraz joint venture, w skład którego obok rosyjskich kolei RŻD wchodzi osiem firm z Korei Płd. i Japonii. Chodzi o dostęp do części złoża Tawantolgoj o nazwie Zuun Canchi, która kryje 1,2 mld spośród 7 mld ton, na jakie szacowane są całe zasoby. Niemal połowa to węgiel koksujący stosowany w metalurgii. Tyle surowca wystarczy, by eksploatować kopalnię przez co najmniej 30 lat.
– Wyłonienie aż trzech zwycięzców to efekt zagranicznej strategii mongolskich władz – tłumaczy Helen Lau z agencji UOB Kay Hian. – Mongolia starannie balansuje pomiędzy sąsiadami. Ułan Bator potrzebuje także Moskwy, Seulu czy Tokio, by nie popaść w zależność od Chin – dodaje. Mongołowie patrzą na Pekin podejrzliwie z powodów historycznych. Rozgrywka o mongolski węgiel trwa od lat. Najbardziej zainteresowane są Chiny. Tamtejsza gospodarka zależy od węgla w 80 proc., a mongolskie złoża leżą w odległości zaledwie 250 km od chińskiej granicy. Tawantolgoj i inne eksploatowane przez Chińczyków złoża Narijn Suchajt mają pokryć zapotrzebowanie na węgiel całej północnej części ChRL.
Surowców energetycznych w sąsiedztwie szukają też pozbawione zasobów naturalnych, wysoko uprzemysłowione Japonia i Korea Płd. Dla Rosji czy USA uczestnictwo w eksploatacji Tawantolgoj oznacza zaś dostęp do taniego węgla. W Mongolii koszt wydobycia szacowany jest na 18 dol. za tonę, bo surowiec ulokowany jest płytko pod ziemią. W państwach zachodnich koszty mogą przekraczać 100 dol., bo węgiel z dostępnych warstw został już wyeksploatowany.
Podczas gdy zagraniczni partnerzy zaspokajają swoje apetyty surowcowe, Ułan Bator liczy na cud gospodarczy. Leżące na południu pustyni Gobi złoża wymagają 7 mld dol. inwestycji (równowartość mongolskiego PKB). Wybudowane zostaną m.in. linie kolejowe, które połączą Tawantolgoj z Chinami i innymi państwami Azji. To właśnie dzięki zagranicznym inwestycjom Mongolia z jej nietkniętymi jeszcze bogactwami naturalnymi (poza węglem chodzi m.in. o złoto, uran i pierwiastki ziem rzadkich) może liczyć nawet na najszybszy na świecie, 50-proc. wzrost PKB w ciągu najbliższej dekady.
Reklama
Zwiększenie podaży węgla może wpłynąć na jego światowe ceny. Choć UE wprowadza coraz bardziej restrykcyjne limity emisji CO2, rezygnacja z energii atomowej przez wiele państw europejskich wywołuje deficyt węgla. Mongolskie kopalnie mogą spowolnić nieunikniony w takiej sytuacji wzrost jego cen.